- Kto narusza zasady wspólnego życia w Europie, ten zagraża podstawom bezpieczeństwa i dobrobytu - powiedział szef niemieckiej dyplomacji na konferencji gospodarczej zorganizowanej przez dziennik "Sueddeutsche Zeitung" w Berlinie. Sankcje nałożone na Rosję działają na szkodę samych Niemiec, bo niemieccy eksporterzy nie mogą wysyłać towarów do tego kraju, mimo to restrykcje są niezbędne do przywrócenia międzynarodowego porządku - podkreślił Steinmeier. Można obserwować "recesję globalizacji" Jednocześnie ostrzegł przed chęcią "powalenia Rosji gospodarczo". - To nie może być cel tych sankcji - zaznaczył, dodając, że "Rosja w stanie izolacji i zapaści gospodarczej" to jeszcze większe zagrożenie dla Europy i Ukrainy. Steinmeier ocenił, że obecnie można obserwować "recesję globalizacji", spowodowaną jego zdaniem nie tylko przez kryzys na Ukrainie. Państwa rozmawiają ze sobą coraz rzadziej, a międzynarodowe instytucje działają zbyt wolno - powiedział. Brak komunikacji utrudnia lub wręcz uniemożliwia rozwiązanie konfliktów jak ten na Ukrainie, w Syrii czy na Bliskim Wschodzie - powiedział minister. Niemcy nie powinny uważać się za "szczęśliwą wyspę" Przestrzegł, że Niemcy nie powinny uważać się za "szczęśliwą wyspę", której obecne trendy w polityce nie dotyczą, bo "recesja globalizacji zagraża też gospodarkom stawiającym na eksport". Niemiecka gospodarka może rosnąć tylko w połączonym świecie, w którym panują należyte zasady - powiedział Steinmeier. W ostatnich dniach niemieckie media spekulowały o rzekomych różnicach w podejściu do Rosji i jej prezydenta Władimira Putina między Steinmeierem a kanclerz Angelą Merkel. W środowym przemówieniu w Bundestagu szefowa rządu podkreśliła, że zarówno jej rozmowy z Putinem podczas szczytu G20 w Australii, jak i spotkania Steinmeiera w Moskwie z Putinem oraz szefem MSZ Siergiejem Ławrowem służyły jednemu celowi, czyli poszukiwaniu dyplomatycznego rozwiązania.