Skrytykowała również władze i polityków za niedostateczną wrażliwość na losy wysiedlonych. Sobotnie obchody Dnia Stron Ojczystych, czyli dorocznego zjazdu ziomkostw niemieckich w Berlinie, upłynęły w cieniu sporu politycznego wokół Eriki Steinbach. Zarzucono jej w tym tygodniu sugerowanie współodpowiedzialności Polski za II wojnę światową. W środę na posiedzeniu frakcji CDU/CSU wzięła ona stronę kontrowersyjnych przedstawicieli BdV we władzach fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Hartmuta Saengera i Arnolda Toelga. Z jej ust padły wówczas następujące słowa: "I nie mogę niestety również zmienić tego, że Polska już w marcu 1939 roku dokonała mobilizacji". W sobotę Steinbach nie odniosła się wprost do stawianych jej zarzutów. Podkreśliła jednak, że "każdy w Niemczech wie, kto wywołał II wojnę światową". - To Hitler otworzył puszkę Pandory - powiedziała, przypominając o "barbarzyństwach, wyrządzonych przez narodowosocjalistyczne Niemcy" i "bezgranicznych cierpieniach narodów europejskich". - Głęboko współczuję wszystkim tym ofiarom - dodała. - Ale nikt nie przekona mnie, która walczy w Bundestagu o uniwersalizm praw człowieka, że za pomocą argumentu o przyczynie i skutku jedno barbarzyństwo może tłumaczyć albo usprawiedliwiać inne barbarzyństwo - powiedziała Steinbach. W jej ocenie dyskusje i oburzenie wokół dwóch mianowanych przez BdV członków rady fundacji uwidoczniły jedno: "Przez wszystkie te lata nie chodziło ani o Erikę Steinbach, ani dziś o Arnolda Toelga czy Hartmuta Saengera. Chodziło o to, by za wszelką cenę zapobiec powstaniu projektu, którego nie chciano". Jej zdaniem, poglądy Toelga i Saengera są zgodne z faktami historycznymi. Saenger w zeszłym roku na łamach "Preussische Allgemeine Zeitung" uznał, iż skrótem myślowym jest mówienie o "wojnie wywołanej przez reżim narodowosocjalistyczny", bo przed wrześniem 1939 r. wszystkie mocarstwa europejskie wykazywały zadziwiającą gotowość do wojny, a "szczególnie wojownicza" była Polska. Z kolei Toelg w 2000 r. na łamach prawicowego tygodnika "Junge Freiheit" krytykował negocjacje w sprawie odszkodowań za pracę przymusową na rzecz III Rzeszy i niesprawiedliwe potraktowanie niemieckich robotników przymusowych. - Płytkie próby postawienia wszystkich członków Związku Wypędzonych w jednym rzędzie z fałszerzami historii obracają się - przy znajomości faktów - przeciwko tym, którzy te próby podejmują - oceniła Steinbach. Dodała, że "miliony Niemców, zanim ich wypędzono, były zmuszone do świadczenia pracy przymusowej". - Nie tylko na rzecz Związku Sowieckiego, ale też na rzecz Polski, Czechosłowacji czy Jugosławii. Środkowa, Wschodnia i Południowa Europa były przez wiele lat także po II wojnie światowej gigantycznymi regionami niewolniczymi - mówiła Steinbach. Szefowa BdV zarzuciła niemieckim rządom, że przez dziesięciolecia nie troszczyły się o to, co dzieje się z "niezliczonymi masowymi grobami, w których leżą niemieckie ofiary". Wspomniała o niedawnym odkryciu w Malborku masowej mogiły ze szczątkami niemieckich mieszkańców miasta. Jej zdaniem, trudno zrozumieć to, że późniejszy pogrzeb ekshumowanych z grobu w Malborku odbył się - jak powiedziała - bez udziału rządu federalnego. - Co by się zaś działo, gdyby chodziło o polskie ofiary? - pytała. Zarzucała również hipokryzję krytycznym wobec BdV politykom niemieckim, szczególnie opozycyjnym. Jak mówiła, "nie starcza im chusteczek, aby otrzeć strumienie łez, spływające dla ofiar wypędzeń w Afryce czy w Azji". Szefową Związku Wypędzonych wsparł premier Bawarii i szef chadeckiej partii CSU Horst Seehofer. - Nie zostawimy was samych - zapewnił. Podkreślił, że wina nazistowskich Niemiec za wywołanie II wojny światowej i straszne zbrodnie jest poza wszelką wątpliwością. - To pozostaje podstawą niemieckiej polityki zagranicznej. Było również podstawą pojednania, które wspierały środowiska wypędzonych - dodał. - Jesteście prawdziwymi demokratami, a nie rewanżystami - powiedział do około 1600 uczestników uroczystości. Zdaniem Seehofera debaty polityczne minionych dni nie mogą przysłonić zasług Eriki Steinbach dla powstania fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która stworzyć ma w Berlinie ośrodek muzealno-dokumentacyjny poświęcony upamiętnieniu wysiedleń Niemców.