Na pokładzie airbusa, lecącego 1 czerwca 2009 roku z Rio de Janeiro do Paryża, znajdowało się 228 osób. Nikt nie przeżył katastrofy. Statek "Ile-de-Sein", który przybił rano do francuskich brzegów, przetransportował szczątki ciał pasażerów, wyłowione od kwietnia do czerwca tego roku z głębi Oceanu Atlantyckiego. Władze lokalne Bajonny (Bayonne) poinformowały, że zgodnie z wolą rodzin ofiar przybyciu statku do Francji nie nadano rozgłosu. Policja zablokowała w czwartek wstęp do portu wszystkim osobom, poza personelem i bliskimi zmarłych w katastrofie. Przewodniczący stowarzyszenia rodzin ofiar katastrofy, Jean-Baptiste Audousset, podkreślił, że przybycie do Francji zwłok ofiar jest dla ich najbliższych ogromną traumą i prosił media o poszanowanie ich prawa do spokoju. Zauważył on też, że część rodzin nie życzyła sobie przewiezienia ciał do Francji, twierdząc, że powinny pozostać one na dnie oceanu. W najbliższych dniach zwłoki zostaną poddane identyfikacji w laboratorium medycyny sądowej w Paryżu. Procedura może potrwać kilka tygodni, a nawet miesięcy. 3 czerwca br. zakończyła się w głębinach Atlantyku kolejna dwumiesięczna operacja poszukiwania ofiar katastrofy airbusa. Wyłowiono wtedy 104 ciała. Wcześniej, zaraz po katastrofie, wydobyto i zidentyfikowano 50 ciał. Pozostałe ofiary spoczywają wciąż na miejscu tragicznego wypadku. Nadal nieznane są przyczyny katastrofy. W końcu maja Biuro Śledztw i Analiz katastrof lotniczych (BEA) przekazało wstępne ustalenia po odczytaniu czarnych skrzynek samolotu. Według BEA, tuż przed katastrofą błędnie działały urządzenia wskazujące prędkość samolotu. W efekcie piloci airbusa przez mniej niż minutę widzieli w kabinie dwie różne prędkości. Czarne skrzynki pokazują także, że kapitan samolotu był nieobecny w kabinie, gdy maszyna zaczęła spadać. BEA zastrzegło w maju, że jest zbyt wcześnie, by podać przyczyny katastrofy; pełniejszy raport ma być opublikowany w końcu lipca.