"Statek wiózł niebezpieczny ładunek. Dotarł do Syrii 11 stycznia" - powiedziało źródło cytowane przez agencję Reutera. Rosoboroneksport, który zajmuje się eksportem uzbrojenia, nie potwierdza tych doniesień ani im nie zaprzecza - oznajmił jego rzecznik Wiaczesław Dawidenko. "Chariot" płynął pod banderą wyspiarskiego państwa Saint Vincent i Grenadyny na Morzu Karaibskim. Wcześniej cypryjska gazeta "Politis" napisała, że "Chariot", który wypłynął z Petersburga 9 stycznia, przewoził 60 ton amunicji i zmierzał do Syrii. Przyciągnął uwagę mediów, gdy we wtorek niespodziewanie zawinął do portu w Limassol na południu Cypru. Przedstawiciele władz nie uzyskali dostępu do ładunku, jednak określili go jako "niebezpieczny". Według doniesień ze środy właściciele jednostki powiedzieli władzom Cypru, że płynie ona do Turcji i Syrii, a Cypryjczycy pozwolili jej odpłynąć po informacji, że zmieniła marszrutę i popłynie tylko do Turcji. Cypr jest członkiem UE, która nałożyła embargo na dostawy broni do Syrii. Również Turcja objęła swego południowego sąsiada sankcjami. Rosja przez wiele lat była głównym dostawcą broni do Syrii, w której 10 miesięcy temu rozpoczęły się protesty przeciwko rządom prezydenta Baszara el-Asada i starcia zbrojne. Moskwa nie dołączyła się do sankcji uchwalonych przez Zachód i państwa arabskie po to, by zmusić Damaszek do przerwania krwawego tłumienia protestów.