- Tu trzeba działać zdecydowanie. Bronimy po pierwsze, suwerennego, niepodległe kraju, bronimy ludności cywilnej, ale bronimy też swojego bezpieczeństwa narodowego. Nie ma bezpieczeństwa dostaw, nie ma bezpieczeństwa energetycznego i naszego i Europy bez Gruzji - powiedział Stasiak w niedzielę wieczorem w TVN24. Jak argumentował, choć Gruzja "nie jest krajem surowcowym", to "nie ma tranzytu (surowców) z tamtego regionu z pominięciem Gruzji". Zdaniem Stasiaka sytuacja jest "bardzo poważna", bo nie chodzi tylko o "konflikt o Osetię", ale jest to "gra o niepodległość, suwerenność Gruzji, o bezpieczeństwo Kaukazu, ale w konsekwencji - bezpieczeństwo europejskie, chociażby ze względu na bezpieczeństwo energetyczne". - To naprawdę jest kluczowy moment sprawdzianu dla UE i NATO, czy w ogóle potrafią sobie radzić z takimi poważnymi kryzysami - podkreślił szef BBN. Jak mówił, Unia i Sojusz Północnoatlantycki powinny "zadziałać szybko, sprawnie i zdecydowanie". Ponadto - zdaniem Stasiaka - UE i NATO powinny wysłać w rejon konfliktu swoich przedstawicieli jako obserwatorów międzynarodowych. - Im wcześniej UE i NATO się zaangażują tam na miejscu w rozwiązanie tego konfliktu, im wcześniej staną się swoistą siłą rozjemczą, tym lepiej. To tak naprawdę może wprowadzić stabilizację w regionie i to może obronić niepodległość Gruzji - mówił Stasiak. Zastrzegł jednak, że warunkiem takich działań jest rozejm i zawieszenie broni między Rosją a Gruzją. Przypomniał przy tym, że póki co tylko Gruzja ogłosiła jednostronny rozejm.