Raport demograficzny ONZ mówi, że jeśli Rosja nie zwiększy liczby dzieci, za 300 lat Rosjan będzie 1% obecnej liczebności. Dane te potwierdza profesor Irena Kotowska: - Obawiałabym się o takie kraje, w których dzietność jest bardzo niska, a postęp w przedłużaniu życia jest bardzo wolny. Obawiam się o Rosję i Ukrainę. Te kraje nie są atrakcyjne z punktu widzenia napływu migrantów, natomiast ich reprodukcja ludności zmierza w kierunku depopulacji. Rosyjscy eksperci biją na alarm już od dawna - dzieci rodzi się coraz mniej, coraz więcej ludzi emigruje i umiera. Prezydent uznał, że jest to jeden z najpoważniejszych problemów, z jakimi zetknęła się Rosja. - Mnie bardziej przerażają badania, że w 2040 roku ludność Rosji może zmniejszyć się o 50 procent i odsetek etnicznych Rosjan będzie coraz mniejszy - mówi RMF komentator Dmitrij Babicz. Według specjalistów Rosjan przestanie ubywać, jeśli co roku będzie rodzić się 2 mln dzieci. Dziś jest to 1,5 mln. - Obecna sytuacja się trochę lepsza, gdyż pojawiła się pewna stabilność gospodarcza - dodaje Babicz. Rosjanie mają problem z napierającymi z południa, z Kaukazu i Azji Centralnej, narodami islamskimi, gdzie dominują duże wielodzietne rodziny, a rosyjski model rodziny dziś bardziej przypomina ten z Europy Zachodniej o bardzo małej liczbie potomstwa. Z kolei włoski rząd zaniepokojony drastycznym spadkiem narodzin postanowił zadziałać. Dzięki poparciu centroprawicowej koalicji wprowadził bonus pieniężny dla każdej matki, która wydaje na świat drugiego i kolejnych potomków. Władze liczą na to, że motywacja finansowa skłoni Włochów do zmiany nastawienia do prokreacji. Więcej na ten temat w relacji Aleksandry Bajki: