W protestach wzięło udział około tysiąca studentów. Kilka osób zatrzymano. Chłopiec, który został ranny, szedł ulicą z rodzicami. W nocy pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy 24 studentom i 32 policjantom, którzy zostali ranni w środę, po usunięciu siłą przez policję ponad 50 studentów okupujących od 20 listopada rektorat Uniwersytetu Barcelońskiego. Studenci rzucali w policjantów butelkami, torbami z farbą, donicami, krzesłami i stołami z ulicznych kawiarni. Interweniowało ponad 20 wozów policyjnych i helikopter. Uniwersytet Barceloński został na kilka dni zamknięty. Według danych policji miejskiej od wczoraj w protestach wzięło udział ponad 2,5 tys. osób, zaś zdaniem organizacji związkowych - ponad 5 tysięcy. Protesty przeciwko tzw. procesowi bolońskiemu trwają na wielu hiszpańskich uniwersytetach od pół roku. Studenci i część pracowników akademickich odrzucają podpisaną w 1999 roku przez 29 krajów, w tym Polskę, Deklarację Bolońską, której celem jest zbliżenie systemów szkolnictwa wyższego krajów europejskich. Zgodnie z deklaracją, do 2010 roku ma zostać utworzony Europejski Obszar Szkolnictwa Wyższego, w którym m.in. będą wzajemnie uznawane tytuły akademickie, zostanie znacznie ułatwiona mobilność studentów i pracowników akademickich, a uczelnie umożliwią zdobywanie umiejętności dostosowanych do potrzeb rynku. Zdaniem protestujących, reforma prowadzi do prywatyzacji i merkantylizacji uniwersytetów, wprowadza elitarność studiów wyższych, eliminuje kierunki "mało praktyczne" i "nierentowne" z punktu widzenia potrzeb przedsiębiorstw (np. filozofię). Studenci domagają się debaty publicznej na temat reformy.