"Chcemy wyraźnie powiedzieć, że uznajemy te starcia - na obszarach, na których nie ma IS - za niedopuszczalne" - napisał na Twitterze Brett McGurk, specjalny wysłannik prezydenta USA w koalicji walczącej z Państwem Islamskim. Podkreślił, że IS stanowi "śmiertelne i powszechne zagrożenie". Siły tureckie i sprzymierzone z nimi opozycyjne ugrupowania syryjskie zajęły w niedzielę w północnej Syrii terytorium kontrolowane przez Syryjskie Siły Demokratyczne, w skład których wchodzi także kurdyjska milicja YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony). Ankara twierdzi, że jej celem w Syrii jest wyparcie Państwa Islamskiego, ale także zapewnienie, że kurdyjska milicja nie poszerzy terytorium, które kontroluje wzdłuż granicy z Turcją. W niedzielę siły zbrojne Turcji poinformowały, że w nalotach tureckich sił powietrznych w północnej Syrii zginęło 25 bojowników kurdyjskich. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka wspierani przez Turcję rebelianci zajęli tego dnia kontrolowane dotąd przez Kurdów dwie miejscowości na północy Syrii koło Dżarabulusu, al-Amarnę i Ajn al-Bajdę. Miejscowości te były dotychczas pod kontrolą Rady Wojskowej Dżarabulusu - kurdyjskich sił wchodzących w skład Syryjskich Sił Demokratycznych, które się stamtąd wycofały. Kurdyjscy bojownicy z YPG są wspierani przez Stany Zjednoczone w walce z Państwem Islamskim. Jednak Turcja uważa YPG za organizację terrorystyczną, powiązaną z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).