Najpierw samoloty i pociski samosterujące zniszczą talibańskie lotnictwo, w skład którego wchodzi około 20 maszyn, artylerię przeciwlotniczą, potem czołgi i inne uzbrojenie - donosi gazeta, powołując się na źródła po obu stronach oceanu. Podają one, że natarcie może rozpocząć się nawet jeszcze dziś. Te same źródła podają, że po uderzeniach z powietrza nastąpi operacja desantowa, z użyciem śmigłowców. Weźmie w niej udział 82. amerykańska dywizja powietrzna. W odwodzie będą kolejne dwie dywizje, wspierane przez amerykańskie i brytyjskie siły specjalne. Celem akcji będą bazy bin Ladena wokół Kabulu. "Observer" dowiedział się ponadto, że ostatnio Amerykanie otrzymali koronny dowód na potwierdzenie związków Ladena z zamachami w Stanach Zjednoczonych - pewne państwo arabskie ujawniło, że co najmniej jeden z zamachowców, którzy brali udział w atakach, szkolił się w obozach Osamy bin Ladena w Afganistanie. Czołowy belgijski ekspert wojskowy nie wykluczył dzisiaj, że prasa brytyjska ma rację, zapowiadając amerykańską ripostę przeciwko terrorystom w ciągu 48 godzin. Ale według niego może to być także "próba zmylenia przeciwnika". - Brytyjczycy są zwykle dobrze poinformowani, ale może to być także próba zmylenia przeciwnika. W 1991 roku, w czasach wojny w Zatoce Perskiej wysyłano w region amfibie i Irak rozmieścił kilka dywizji wzdłuż wybrzeża. Po czym wcale nie zastosowano amfibii - powiedział profesor Luc DeVos z Królewskiej Akademii Wojskowej w Brukseli. - To część sztuki wojennej, trzeba nieustannie niepokoić przeciwnika, żeby go zmęczyć i uderzyć w najodpowiedniejszej chwili - podkreślił belgijski ekspert w wywiadzie dla telewizji RTL-TVi. - Kiedy ma się do czynienia z lisem, jedyne rozwiązanie to postępować jak lis - dodał DeVos. Według profesora, w Waszyngtonie, Londynie i innych zachodnich stolicach ściera się obecnie "logika polityczną z logiką dyplomatyczną i wojskową". Bowiem "logika polityczna nakazuje uderzyć, ponieważ wymaga tego własna opinia publiczna. Logika dyplomatyczna mówi, że trzeba porozumieć się z całym światem. Logika wojskowa nakazuje najpierw odszukanie ludzi odpowiedzialnych za akty terroru i staranne przygotowanie się do akcji" - mówi belgijski ekspert. Zdaniem DeVosa, jest możliwe, że zostanie dokonane jedno uderzenie niemal na pokaz, a "tymczasem będą trwały przygotowania do naprawdę dotkliwego ugodzenia przeciwnika, do schwytania i zabicia bin Ladena czy innych zleceniodawców". Tymczasem jak twierdzi dziennik "The Washington Post" są informacje, że bin Laden przeniósł się do północnego Pakistanu, może do Somalii, a kto wie czy nie do Czeczenii. Wiele też wskazuje jednak na to, że pozostał w Afganistanie. Jest to możliwe, gdyż gdyby uciekł, talibowie nie omieszkaliby o tym poinformować. Poza tym trudno byłoby mu teraz zorganizować sobie równie dobry system zacierania za sobą śladów. Sekretne poszukiwania Amerykanie prowadzili bezskutecznie już od trzech lat. Najbardziej prawdopodobne wydają się informacje, że bin Laden jest w południowo-wschodniej części Afganistanu, może w rejonie Kandaharu, gdzie teren wydaje się być niezwykle trudny. Już wkrótce można się spodziewać gwałtownego pogorszenia pogody.