Sekretarz stanu USA John Kerry i szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson przedstawili swoje stanowisko po spotkaniu w Londynie. Kerry powiedział, że jeśli obie strony jemeńskiego konfliktu zgodzą się na zawieszenie broni, to wysłannik ONZ ds. Jemenu Ismail Uld Szejk Ahmed szybko opracuje szczegóły i ogłosi, jak i kiedy rozejm zostanie wdrożony. "Nadszedł czas, by bezwarunkowo wdrożyć rozejm i usiąść do stołu rozmów" - powiedział Kerry dziennikarzom. Podkreślił, że pilne jest położenie kresu rozlewowi krwi w Jemenie. Jego zdaniem, powinno to nastąpić jak najszybciej - w poniedziałek albo wtorek. Dodał, że rozmawiał w tej sprawie z ministrami niektórych krajów Zatoki Perskiej i wszyscy zgodzili się, że potrzeba wysiłków na rzecz deeskalacji konfliktu. Johnson powiedział, że konflikt w Jemenie coraz bardziej martwi wspólnotę międzynarodową, a liczne ofiary śmiertelne są nie do zaakceptowania. Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega rządowi uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską i inne kraje Zatoki Perskiej. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu i częściowo wschodzie kraju dżihadystyczne Państwo Islamskie i Al-Kaida. Sunnicka koalicja arabska od marca 2015 roku zwalcza wspieranych przez Iran rebeliantów Huti, zmierzających do obalenia popieranego przez Rijad prezydenta Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego. Według ONZ, w wojnie zginęło już około 10 tys. osób. Ostatnio trzykrotnie z terytorium Jemenu ostrzelany został amerykański niszczyciel rakietowy USS Mason znajdujący się na Morzu Czerwonym. Żaden z pocisków nie trafił celu, bo załoga okrętu skutecznie udaremniła atak, wykorzystując możliwości niszczyciela.