"Niektóre nasze interesy są zdecydowanie rozbieżne (...). Była jednak wola, by rozpocząć poszukiwanie dróg i miejsc, gdzie możemy dokonać prawdziwych postępów, aby nasze interesy nakładały się w jakimkolwiek, choćby niewielkim, stopniu" - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji. Dodał, że rozmawiał z Ławrowem o ingerencji w amerykańskie wybory w 2016 roku. Sam Ławrow powiedział po spotkaniu z Pompeo, że ostrzegł Waszyngton przed interwencją w Wenezueli, a taka operacja wojskowa "byłaby katastrofalna i nieusprawiedliwiona". Dodał, że z całą pewnością prezydent Donald Trump i rosyjski przywódca Władimir Putin będą mieli okazję, by po raz drugi - po zeszłorocznym szczycie w Helsinkach - spotkać się w tym roku. Ministrowie rozmawiali na marginesie spotkania państw Rady Arktycznej. Wcześniej w poniedziałek, przed spotkaniem ministrów, Pompeo zapowiedział, że jego kraj chce mocniej przeciwdziałać "agresywnej postawie" Chin i Rosji w Arktyce. W swoim przemówieniu Pompeo potępił "prowokacyjne działania" Rosji i zarzucił Moskwie próby remilitaryzacji Arktyki. "Rosja już pozostawia ślady stóp na śniegu" - powiedział. Moskwa wzmocniła swoją obecność militarną w tym regonie, ponownie otwierając bazy wojskowe z czasów ZSRR. Wypowiedź sekretarza stanu USA miała tym większe znaczenie, że padła na zaledwie kilka minut przed jego spotkaniem z Ławrowem. Rosja i USA są członkami Rady Arktycznej, której celem jest współpraca państw arktycznych.