"Przekaz przygotowany przez Kreml przy okazji świętowania rocznicy zakończenia II wojny światowej powtarza znane z wcześniejszych działań tezy Moskwy, wymierzone m.in. w Polskę i manipulujące prawdą o II wojnie światowej. Rosyjska polityka historyczna jest poddana dyktatowi strategicznych interesów Kremla i stanowi jeden z elementów wrogiej aktywności Rosji wobec Zachodu" - powiedział Żaryn. Dodał, że "Moskwa z premedytacją wykorzystuje kłamstwo i manipulacje, fabrykuje 'nowe dokumenty', fałszuje rzeczywistość historyczną, by udowodnić, że Związek Sowiecki w czasie II wojny światowej działał jedynie w sposób chwalebny, zaś głównym skutkiem działań Kremla było wyzwolenie Europy spod jarzma nazizmu". "By osiągnąć ten cel, Kreml musi wymazać z historii i społecznej pamięci wszystkie fakty przeczące odgórnie przyjętej tezie. Dlatego Rosja atakuje każdego, kto nagłaśnia sowieckie zbrodnie i nie godzi się z fałszowaniem historii" - powiedział Żaryn, który jest także rzecznikiem ministra-koordynatora służb specjalnych. Według Żaryna "każde państwo, które przypomina udział ZSRS w rozpoczęciu II wojny światowej, sowieckie zbrodnie na Polakach, w tym zbrodnię katyńską, a także nagłaśniające ustanowienie nowej brutalnej okupacji w Europie Środkowej i Wschodniej po 1945 roku, jest i będzie atakowane przez Kreml". "Rosyjska gra kłamstwami nt. historii ma znaczenie strategiczne. Rosja na bazie 'wyzwoleńczej' natury działań sowieckich w czasie II wojny światowej legitymizuje swoją imperialną politykę i oczekuje od świata przyzwolenia na stosowanie presji politycznej, dyplomatycznej, a nawet militarnej wszędzie tam, gdzie uzna, że 'odradza się nazizm'. Rosja historię wykorzystuje do uzasadniania bieżących działań imperialnych" - ocenił Żaryn. Jego zdaniem ostatnie przekazy polityków rosyjskich - zwłaszcza prezydenta Władimira Putina - a także innych rosyjskich podmiotów "należy analizować przez pryzmat wieloletniej kampanii zakłamywania prawdy o zbrodniczych działaniach Kremla oraz faktu, iż historia jest przez Moskwę cynicznie wykorzystywana do działań politycznych wobec innych państw". Wystąpienie Gilmore'a Do wkładu ZSRS zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami i państwami Osi, a zarazem roli narzucenia krajom środkowej i wschodniej Europy nowych reżimów, a także do paktu Hitler-Stalin nawiązał przed dwoma dniami ambasador Stanów Zjednoczonych przy OBWE James Gilmore. "Podczas gdy wojsko i ludności cywilna Związku Radzieckiego poniosły ogromne ofiary dla pokonania nazizmu - i składamy im bez reszty hołd - nie powinniśmy zapominać, że druga wojna światowa zaczęła się w 1939 roku, gdy Stalin i Hitler zawarli pakt, który podzielił Europę Wschodnią na strefy kontrolowane przez nazistów i Sowiety" - mówił Gilmore. Zapewnił, że USA są okazują solidarność ze swoimi europejskimi partnerami "przeciw fałszowaniu historii przez Rosję". Słowa Putina W sobotę prezydent Władimir Putin w wystąpieniu z okazji obchodzonego w Rosji 9 maja Dnia Zwycięstwa powiedział, że "świat obronił i uchronił radziecki żołnierz". Dzień wcześniej stwierdził, że Rosję próbuje się postawić "w fałszywej sytuacji" strony, która powinna mieć poczucie winy za wybuch II wojny światowej. Wyraził przekonanie, że jego kraj, którego 27 mln obywateli zginęło w II wojnie, "nie może mieć poczucia winy". Zauważył, że "Związek Radziecki w istocie pod koniec lat 80. potępił tajną część paktu Ribbentrop-Mołotow". Dodał, że wobec tego kraje europejskie powinny "potępić podział Czechosłowacji", tj. układ monachijski z 1938 r. Oskarżył państwa zachodnie, że w 1938 roku spotkały się w Monachium z Hitlerem i Mussolinim i "pozwoliły rozszarpać Czechosłowację", w czym miała udział także Polska.