Agencja dpa podaje, że w mieście Concepcion pod gruzami zawalonego 14-kondygnacyjnego domu mieszkalnego może się znajdować nawet 150 ludzi. Ekipy ratownicze próbują dostać się do zasypanych. Trzęsienie ziemi, "największe, jakie mieliśmy od 30 lat", jest dla Chile "ciężkim ciosem" - powiedział w telewizji prezydent-elekt Sebastian Pinera, który już sformował swój rząd i który 11 marca obejmie władzę po ustępującej socjalistce Michelle Bachelet. Co najmniej 85 osób zginęło tylko w południowym regionie Maule - informowała wcześniej chilijska prezydent. Telewizja chilijska poinformowała, że międzynarodowy port lotniczy w Santiago będzie zamknięty przez co najmniej 24 godziny z powodu uszkodzeń spowodowanych przez wstrząsy. Ucierpiał zwłaszcza budynek terminala. Wszystkie loty z Santiago i do tego miasta odwołano. Prezydent Bachelet poinformowała o ogłoszeniu "stanu katastrofy" w trzech regionach; powiedziała, że Chile nie zwróciło się o pomoc do innych krajów. Kilkanaście wstrząsów wtórnych Epicentrum rozległego trzęsienia, do którego doszło o godzinie 3.34 czasu miejscowego (7.43 czasu polskiego), znajdowało się 117 km na północny wschód od miasta Concepcion, drugiego co do wielkości miasta kraju. Ognisko trzęsienia znajdowało się na głębokości 35 km. Pierwotne trzęsienie ziemi trwało od 10 do 30 sekund. Wstrząsy wywołały falę tsunami. Po trzęsieniu ziemi doszło do kilkunastu wtórnych wstrząsów, z których najsilniejszy, o mocy 6,9 stopnia, odczuwalny był w stolicy kraju, Santiago, gdzie część budynków o lekkiej konstrukcji została uszkodzona. W mieście ludzie w panice wybiegali na ulice. Łączność telefoniczna w mieście jest uszkodzona; w części stolicy brakuje prądu. "O 3.40 wszystko zaczęło się przemieszczać i trząść. Zaczęliśmy uciekać z sypialni, ale wstrząsy były tak silne, że upadliśmy na ziemię - relacjonuje moment trzęsienia mieszkanka Santiago w mailu przesłanym redakcji INTERIA.PL - Woda z basenu lała się wodospadem z dachu. Myśleliśmy, że budynek zaraz się zawali. Wszystko, co stało na półkach, stołach po prostu rozbiło się w drobny mak. Nie da się tego opisać. 2 minutowy koszmar. Zabrakło elektryczności, nie dało się otworzyć drzwi wejściowych. Sąsiedzi krzyczeli, każdy chciał się wydostać z budynku. Drzwi trzeba było wyważać, windy nie działały, na klatce nie było światła. Wszyscy uciekali w pośpiechu schodami ewakuacyjnymi". Chilijska telewizja pokazuje widoki zniszczonych budynków, uszkodzonych samochodów, ulic zawalonych odłamkami murów. W stolicy nowoczesne budynki są odporne na wstrząsy, lecz starsze zostały mocno zniszczone, w tym dzwonnica kościoła Nuestra Senora de la Providencia. Chile leży w tzw. pierścieniu ognia, najsilniejszym sejsmicznie obszarze świata.