- Stan zdrowia Arafata "nie pogorszył się, jest stabilny w porównaniu do ostatniego raportu", przekazanego 24 godziny wcześniej - oświadczył naczelny lekarz szpitala Christian Estripeau. Odmówił komentarzy na temat spekulacji, że przywódca Palestyńczyków jest w stanie śmierci mózgowej. Palestyńska wysłanniczka w Paryżu Leila Szahid kilka godzin wcześniej dementowała te doniesienia, podkreślając, że Arafat nie jest w stanie śmierci mózgowej, lecz śpiączki, "znajduje się na krytycznej granicy między życiem a śmiercią". Zaprzeczyła też informacjom o tym, że śpiączka Arafata jest nieodwracalna. Od samego początku większość bliskich współpracowników Arafata, którzy są razem z nim w szpitalu pod Paryżem, stara się raczej dementować informacje o tym, że palestyński przywódca jest sztucznie podtrzymywany przy życiu. Kłopot polega jednak na tym, że informacje te rozpowszechniają nieoficjalnie sami lekarze, którzy prawdopodobnie lepiej wiedzą, jak jest na prawdę. Jednocześnie kilka organizacji żydowskich, które uważają Arafata za zbrodniarza, żąda od francuskich władz ujawnienia tego, ile podatnicy będą musieli zapłacić za leczenie przez wojskowych specjalistów. MSZ odpowiada jednak, że jest to nieodpowiedni moment na zadawanie takich pytań. Od ubiegłego piątku Arafat przebywa w szpitalu wojskowym pod Paryżem. W połowie tygodnia jego stan po raz kolejny się pogorszył i palestyński przywódca został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Wczoraj media podawały sprzeczne informacje na temat stanu jego zdrowia. Informowano m.in. że ustały funkcje mózgu palestyńskiego prezydenta oraz że zapadł on w "głęboką śpiączkę IV stopnia".