Na co i skąd dokładnie pójdą pieniądze? - Pierwszym głównym źródłem pieniędzy na klimat będą środki polityki spójności. Mowa o nieco ponad 72 miliardach euro dla Polski. Drugie źródło to Fundusz Odbudowy. W jego ramach mamy szansę na 23 miliardy euro środków dotacyjnych i 35 miliardów euro środków zwrotnych, czyli pożyczek. Co najmniej 37 proc. z jednego i drugiego źródła ma zostać wydane na cele klimatyczne. Nie wyczerpuje to jednak wszystkich możliwości. Mamy jeszcze Europejski Bank Inwestycyjny, który może pożyczać na korzystnych warunkach pieniądze na działania dotyczące transformacji energetycznej. Instytucja ta przemianowała się nieformalnie na europejski bank klimatyczny i tak obecnie widzi swoją rolę. W tym przypadku nie ma krajowego limitu dostępnych środków. Polska do tej pory miała raczej problem ze składaniem zbyt małej liczby wniosków spełniających kryteria banku. To źródło można wykorzystać pełniej niż do tej pory. Kolejnym źródłem jest Fundusz Modernizacyjny, zasilany środkami ze sprzedaży praw do emisji gazów cieplarnianych. Jest tam kolejnych kilka miliardów euro dla Polski do wykorzystania w całości na działania związane z transformacją energetyczną. Chyba jeszcze żaden kraj, żadna wspólnota międzynarodowa nie zdecydowała o tak dużym wymiarze wsparciu dla działań dla klimatu? - Taka koncentracja budżetu na kwestiach klimatu rzeczywiście nie ma precedensu. Na co dokładnie będą wydawane te środki? Bo polityka klimatyczna z jednej strony może wiązać się z zielonymi inwestycjami, z drugiej dotacjami do prywatnych paneli fotowoltaicznych, ale i z odejściem od węgla i losem ludzi związanych z sektorem wydobywczym.- Środki polityki spójności mogą być wydawane na różne inwestycje energetyczne. Najważniejsze będą oczywiście inwestycje w odnawialne źródła energii i ograniczanie zapotrzebowania na energię oraz inne niezbędne elementy systemu energetycznego przyszłości, takie jak magazyny energii. Wykluczone jest przeznaczanie środków na paliwa kopalne, z małym wyjątkiem dla gazu, na który będzie można wydać nieco ponad półtora procent środków z polityki spójności i ani grosza z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Wszystkie gazowe projekty będą musiały spełniać kryteria tzw. taksonomii, czyli zestawu klimatycznych i środowiskowych kryteriów dla zielonych inwestycji. To znaczy?W praktyce oznacza to, że kwalifikować się będą przede wszystkim inwestycje w efektywną kogenerację, czyli jednoczesną produkcję prądu i ciepła. Ze zgłaszaniem projektów gazowych trzeba też będzie się spieszyć, bo Komisja czeka na nie jedynie do 2025 roku. Budżet nie wesprze energetyki atomowej. Ważne jest to, że środki Polityki Spójności nie wesprą dużych przedsiębiorstw, tylko samorządy oraz małe i średnie firmy. Korporacje będą zupełnie odcięte od pieniędzy?- Najwięksi gracze będą mogli korzystać z Funduszu Modernizacyjnego lub Funduszu Odbudowy. Z kolei wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji trafi do subregionów węglowych, gdzie będzie wykorzystane na działania łagodzące skutki transformacji, przede wszystkim na tworzenie nowych miejsc pracy oraz wsparcie i przekwalifikowanie pracowników. Ciekawy jest też jeden z elementów Krajowego Planu Odbudowy. Tam aż osiem miliardów euro miałoby zostać przeznaczone na program “Czyste Powietrze", czyli docieplanie budynków i eliminację źródeł smogu. Na Twitterze toczy się debata o tym, czy środki na klimat dla Polski będą zagrożone. Mówi się, że warunkiem pełnych wypłat będzie przestrzeganie zasad praworządności i zobowiązanie do osiągnięcia neutralności klimatycznej. W tym drugim przypadku mielibyśmy zagrożenie utraty połowy środków na Sprawiedliwą Transformację.- Jeśli rozporządzenie o praworządności zostanie użyte, to rzeczywiście część środków może być zagrożona. Ale nie jest to instrument, który od razu blokuje wszystkie pieniądze, są tam też wyznaczone mechanizmy, które chronią beneficjentów funduszy. Nie sądzę, by na pierwszy ogień odbierane były akurat środki na przykład dla regionów górniczych. To jednak raczej pytanie do prawników, którzy będą interpretowali zapisy o praworządności. Natomiast jeśli w ostatecznym tekście rozporządzenia o Funduszu Sprawiedliwej Transformacji pozostanie zapis mówiący, że dostęp do pełnej kwoty jest uzależniony od zadeklarowania neutralności klimatycznej, polskie regiony węglowe mogą stracić połowę dedykowanych im pieniędzy, bo Polska ciągle takiej deklaracji nie złożyła.Ale na przykład według wiceministra sprawiedliwości Janusza Kowalskiego strata tych pieniędzy by aż tak bardzo nie bolała. Pisze, że 16 miliardów złotych na Sprawiedliwą Transformację to kropla w morzu potrzeb, bo Polska potrzebuje na zieloną gospodarkę dwóch bilionów.- Pan minister mówi chyba o kosztach transformacji energetycznej całej gospodarki, obejmujących zarówno inwestycje publiczne, jak i prywatne. Ten koszt szacuje się na kilka do kilkunastu miliardów euro rocznie, a więc kilkaset miliardów złotych w ciągu najbliższej dekady. Fundusze unijne pokryją część tego kosztu, ale nikt nie oczekuje, że sfinansują całość transformacji. Drugie piętro nieporozumienia polega na tym, że Fundusz Sprawiedliwej Transformacji to jedynie niewielka część wszystkich unijnych środków na działania proklimatyczne. To jest fundusz wyłącznie na łagodzenie skutków zamykania kopalń w regionach węglowych. Nie mówimy nawet o całych województwach, ale o sześciu obszarach wielkości kilku powiatów. To wąsko określony zakres i cele. Oczywiście dobrze by było, gdyby znalazło się tam więcej pieniędzy, ale wypowiedź Janusza Kowalskiego to mylenie pojęć. Izabela Zygmunt - tłumaczka, ekolożka, była działaczka Partii Zieloni, a wcześniej urzęniczka w instytucjach UE, obecnie aktywistka organizacji CEE Bankwatch Network i Polskiej Zielonej Sieci. Rozmawiał Marcel Wandas