Do ataku armia przystąpiła zaledwie w kilkanaście godzin po tym, jak wydawało się, że zaistniała szansa na zakończenie krwawej wojny domowej na Sri Lance - Tamilskie Tygrysy ogłosiły bowiem wcześniej zawieszenie broni. Miało ono potrwać miesiąc i być gestem dobrej woli wobec władz. Obie strony już wielokrotnie deklarowały chęć rozmów, oskarżając jednak przeciwnika o wrogie zamiary. Dwa miesiące temu mediacji między rządem a Tygrysami podjął się norweski wysłannik pokojowy, jednak i jego propozycje zażegnania ponad 17-letniego konfliktu zignorowano.