Według władz Sri Lanki w atakach zginęło 39 cudzoziemców, a 28 zostało rannych. Władze Wielkiej Brytanii wiedzą o ośmiu zabitych obywatelach tego państwa. Wśród ofiar jest Brytyjka wraz synem i córką, którzy zginęli, kiedy jedli śniadanie w hotelu Shangri-La. Sri Lanka to popularne miejsce spędzania wakacji wśród Brytyjczyków. W atakach zginęło troje dzieci 46-letniego Andersa Holcha Povlsena - duńskiego biznesmena, uznawanego za najbogatszego człowieka kraju. Szwedzka gazeta "Aftonbladet" podała, że Povlsen wraz z małżonką i czwórką dzieci spędzał wakacje na Sri Lance. MSZ Danii potwierdziło, że w atakach zginęło trzech jej obywateli. W atakach zginęło dwóch obywateli Hiszpanii - w wieku 31 i 32 lat. Para była na wakacjach na Sri Lance. Poinformował o tym agencję EFE burmistrz miejscowości Pontecesures w północnej Hiszpanii. Hiszpańskie MSZ potwierdziło, że zginęło dwóch jej obywateli. Premier Australii Scott Morrison poinformował, że zginęło dwóch australijskich obywateli, a dwóch zostało rannych. Zabici to członkowie tej samej rodziny. Również USA potwierdziły, że w wybuchach zginęło "kilku" jej obywateli. Wśród zabitych jest Dieter Kowalski, który przybył na Sri Lankę w celach zawodowych. Mężczyzna zginął zaraz po przybyciu do hotelu. Wśród ofiar jest pięciu przedstawicieli indyjskiej partii politycznej, Janata Dal Secular - poinformował przedstawiciel rządu. Dwóch członków grupy, która udała się na Sri Lankę w czasie przerwy w trwających w Indiach wyborach, uznaje się za zaginionych. Ofiary przebywały w hotelu Shangri-La w stołecznym Kolombo. Zamachowiec samobójca zdetonował ładunek wybuchowy w hotelu, kiedy goście zgromadzili się na śniadaniu. Według indyjskich władz w atakach zginęło siedmiu lub ośmiu obywateli tego kraju. Zginęło też dwóch Turków - podała agencja Anatolia. Wśród ofiar są też obywatele Holandii, Bangladeszu i Arabii Saudyjskiej - informują agencje. Zginął też Portugalczyk, który na Sri Lance spędzał miesiąc miodowy z żoną. Chińskie media państwowe informują o dwóch obywatelach Chin, którzy zginęli w wybuchach. Również Japonia potwierdziła, że wśród ofiar śmiertelnych są jej obywatele. Wśród ofiar zidentyfikowano m.in. znaną lankijską szefową kuchni Shantha Mayadunne wraz z córką. Kilka minut przed atakiem córka zamieściła w internecie zdjęcie ze śniadania w hotelu Shangri-La. Premier nie wiedział o ostrzeżeniu przed atakami Premier Sri Lanki Ranil Wickremasinghe nie wiedział, że policja ostrzegała przed atakami w kraju, ponieważ przez spór z prezydentem Maithripalą Siriseną nie miał dostępu do raportów wywiadowczych - powiedział w poniedziałek rzecznik rządu. W raporcie z 11 kwietnia policja informowała, że służby wywiadowcze obcego państwa ostrzegały, że lokalna organizacja islamistyczna National Thowheeth Jama'ath (NTJ) może dokonać ataków na kościoły - powiedział na konferencji prasowej w Kolombo rzecznik rządu i zarazem minister zdrowia Rajith Senaratne. Na razie nie jest jasne, czy i jakie działania zostały podjęte pod wpływem raportu. Nie wiadomo też, czy o dokumencie wiedział prezydent, choć to jemu podlega najważniejsza w kraju organizacja bezpieczeństwa, Rada Bezpieczeństwa, a premier nie był dopuszczany na jej spotkania - powiedział Senaratne. W październiku ub. roku prezydent zwolnił premiera z powodu różnic politycznych, ale zaledwie kilka tygodni później musiał przywrócić go na urząd pod presją Sądu Najwyższego. Od tego czasu ich wzajemne relacje nie uległy poprawie, a trwający między nimi konflikt osłabiał decyzyjność rządu - podkreślali lankijscy politycy. Gdy w niedzielę doszło do serii ataków na kościoły i hotele na Sri Lance, premier Wickremasinghe sam zwołał nadzwyczajne spotkanie Rady Bezpieczeństwa, ponieważ prezydent przebywał poza krajem z zagraniczną wizytą. Jednak według słów Senaratne członkowie Rady nie przyszli na spotkanie. "Po raz pierwszy w historii widzieliśmy, że Rada Bezpieczeństwa odmówiła stawienia się na spotkanie z premierem kraju" - podkreślił. W poniedziałek spotkanie Rady zwołał Sirisena, który zdążył wrócić do kraju; w spotkaniu tym brał udział także szef rządu - po raz pierwszy od wybuchu konfliktu między nim a prezydentem. Po spotkaniu Rady Sirisena powiedział, że według danych wywiadowczych niedzielne ataki zostały przeprowadzone przy wsparciu międzynarodowych organizacji terrorystycznych. W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy samobójcy dokonali serii skoordynowanych ataków na kościoły oraz luksusowe hotele na Sri Lance. Najnowszy, choć nie ostateczny, oficjalny bilans ofiar to 290 zabitych i ponad 500 rannych, w tym 39 obcokrajowców.