Obywatelka Sri Lanki Gania Banister Francis twierdzi, że 25 listopada była przez kilka godzin przetrzymywana na ulicy i zastraszana przez nieznanych jej mężczyzn, którzy domagali się od niej ujawnienia niesprecyzowanych informacji dotyczących ambasady. Rząd Sri Lanki podkreślał, że dowody zgromadzone przez śledczych nie potwierdziły wersji wydarzeń przedstawionej przez ambasadę i kobietę. Władze poinformowały, że prokuratura wydała nakaz aresztowania kobiety w związku z "podsycaniem antyrządowych nastrojów i fabrykowaniem dowodów". Rząd w Kolombo nie zgodził się też, by Francis wraz z rodziną wyjechała do Szwajcarii. Kobieta została wezwana na przesłuchanie, poddano ją badaniom, w tym psychiatrycznym - poinformowały miejscowe media. MSZ Szwajcarii określiło zajście jako "bardzo poważny i niedopuszczalny atak" i wezwało w tej sprawie ambasadora Sri Lanki. Według Francis do porwania doszło dzień po tym, gdy wysokiej rangi lankijski policjant, który zajmował się kilkoma sprawami dotyczącymi otoczenia prezydenta Gotabaji Rajapaksy, przybył do Szwajcarii i złożył wniosek o azyl. Portal Swissinfo pisze, że od tamtej pory władze poleciły służbom migracyjnym, by nie pozwalały na opuszczenie kraju żadnym policjantom, którzy nie będą mieli na to zezwolenia.