Sceny mrożące krew w żyłach rozegrały w Parku Hortt w zeszły wtorek. Do grupy bawiących się dzieci podeszła kobieta z psem i zapytała, czy ktoś chce pogłaskać jej pupila. - Moja córka podeszła i pogłaskała go. Nagle pies odwrócił się i ugryzł ją w twarz - powiedział lokalnej stacji WSVN Florian Becker, ojciec 5-latki. Pies rzucił się na dziecko. Właścicielka bezradna Na pomoc dziecku ruszyła jego matka - kobieta próbowała odciągnąć psa za obrożę, ale ta pękła. Wtedy pies ponownie rzucił się na dziecko. - Atak był jeszcze bardziej brutalny. Moja żona złapała psa, walczyła z nim, a jednocześnie krzyczała do właścicielki, by ta zabrała zwierzę - dodał Becker. Ostatecznie matce pięciolatki udało się odciągnąć psa. Kobieta natychmiast zabrała córkę do szpitala. Dziecku założono ponad 50 szwów na twarzy, ramionach, plecach i skórze głowy. Ślady i szokujące wspomninia na całe życie Lekarze stwierdzili, że dziewczynka miała "dużo szczęścia" - pies nie uszkodził jej oczu. Choć obrzęk powoli znika, to przed pięciolatką jeszcze długa droga do wyzdrowienia. Jej rodzice przyznają, że ich córka przeżyła traumę na całe życie. Lokalne media informują, że właścicielka psa uciekła z miejsca zdarzenia. Funkcjonariuszom policji udało się ją zidentyfikować. Agresywny pies trafił pod opiekę służb. Nie wiadomo, czy w sprawie zostaną postawione zarzuty.