Moskwa jest przeciwna przyjęciu Kosowa do UNESCO (Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury), Waszyngton jest za. Zdaniem Ławrowa próby przyjęcia Kosowa do UNESCO prowadzą do upolitycznienia działalności tej organizacji. "Wszelkie upolitycznianie więzi kulturalnych jest nie do przyjęcia" - powiedział Ławrow w Paryżu, gdzie od wtorku trwa 38. Konferencja Generalna UNESCO; uczestniczy w niej 195 krajów członkowskich. "Niektórzy nasi koledzy próbują wszelkimi sposobami przeforsować przyjęcie Kosowa z pogwałceniem rezolucji 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ" - powiedział Ławrow, nazywając to "bardzo niebezpiecznym" posunięciem. (Przyjęta w r. 1999 rezolucja oddawała Kosowo pod administrację Narodów Zjednoczonych, pozostawiając je jednak w obrębie Serbii). Kosowo, którego ludność stanowią głównie Albańczycy, proklamowało przy poparciu Zachodu swą niepodległość w roku 2008 mimo sprzeciwu Serbii i jej sojusznika - Rosji. Niepodległość Kosowa uznało ponad 100 krajów, w tym większość państw UE i USA. Dla zastępcy amerykańskiego sekretarza stanu Tony'ego Blinkena kwestia członkostwa Kosowa w UNESCO to sprawa odrębna. "To nie jest kwestia uznania czy nieuznania Kosowa (jako państwa). Kraje, które nie uznają Kosowa, a także takie wyspecjalizowane organizacje, jak Bank Światowy czy MFW poparły jego kandydaturę" - powiedział Blinken z trybuny UNESCO w kilka godzin po Ławrowie. Zdaniem amerykańskiego dyplomaty rezolucja 1244 nie blokuje Kosowu drogi do oenzetowskiej organizacji ds. nauki i kultury. Przed kilku dniami o uniemożliwienie przyjęcia Kosowa do UNESCO zaapelował patriarcha serbskiej Cerkwi prawosławnej Irinej. Belgrad, który niezmiennie uważa Kosowo za swoją prowincję i za kolebkę kultury serbskiej, odmawia uznania jego niepodległości.