W zamrażarce w laboratorium politechniki Rensselaer w Troy znajdowały się kultury komórkowe wrażliwe na wahania temperatury. Urządzenie zaczęło szwankować, serwis przyjął zgłoszenie, a naukowcy oszacowali, że próbki będą bezpieczne do czasu naprawy. Jednak zamrażarka wydawała irytujący dźwięk alarmowy. USA: Sprzątacz wyjaśnił, że doszło do pomyłki Sprzątacz postanowił ją więc wyłączyć, nie zwracając uwagi na zawieszone na niej ostrzeżenie: "Zamrażarka wydaje sygnał dźwiękowy, ponieważ jest w naprawie. Nie należy jej odłączać. Sprzątanie jest zbędne. Alarm można wyciszyć, naciskając przycisk 'test' przez 5 sekund". Potem sprzątacz wyjaśniał, że się pomylił: Wydawało mu się, że zamrażarkę włącza, a nie - wyłącza. W rezultacie temperatura w zamrażarce wzrosła o ok. 50 stopni Celsjusza, a próbki komórkowe uległy zniszczeniu. Uczelnia pozywa firmę sprzątającą za zniszczenie badań W związku z wyłączeniem zamrażarki zniweczone zostało 20 lat pracy badaczy. Po zdarzeniu uczelnia złożyła pozew przeciwko firmie sprzątającej Daigle Cleaning Systems Inc. Politechnika domaga się miliona dolarów odszkodowania ponieważ uważa, że pracownicy firmy sprzątającej nie zostali odpowiednio przeszkoleni. Według uczelni badania, które zostały zniszczone we wrześniu 2020 roku, miały szansę, by "być przełomowe". Jak wynika z pozwu, politechnika nie kieruje żadnych żądań finansowych wobec sprzątacza. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!