Od lat kwestia ta jest przedmiotem gorących dyskusji w Kościele, także z udziałem najwyższej hierarchii. Niektórzy jej przedstawiciele uważają, że rozwiązanie tej sprawy to jedno z najważniejszych zadań Kościoła katolickiego, który przyznaje, że stoi wobec coraz poważniejszych oznak kryzysu w zlaicyzowanym świecie. Jednocześnie rośnie w szeregach Kościoła świadomość, że nie może pozwolić sobie na wykluczanie, czy spychanie na margines ogromnej liczby ludzi, którzy czują się wręcz dyskryminowani. O potrzebie rozwiązania tego problemu mówi się od dawna i tym głośniej, im bardziej stanowczo przypominają o sobie w publicznych deklaracjach osoby wierzące, które znalazły się właśnie w takiej sytuacji życiowej i apelują o to, by nie traktować ich jako wiernych drugiej kategorii. Przypomina się, że dla osób głęboko wierzących sprawa ta jest powodem poważnych wewnętrznych rozterek i nawet cierpienia. Jej analizą zajął się niegdyś kardynał Joseph Ratzinger, który stwierdził, że jest to "stan pokutny". - Cierpienie tego, kto nie przystępuje do komunii, ale jej jednak bardzo pragnie, stanowi więź, która podtrzymuje jego jedność ze zbawiającą miłością Chrystusa - powiedział kard. Ratzinger. Kościół zapewnia o trosce o wiernych będących w takiej sytuacji Kościół zapewnia o trosce o wiernych będących w takiej sytuacji i mówi o potrzebie stworzenia specjalnego duszpasterstwa dla osób rozwiedzionych w nowych związkach. Postulowali to zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI. Jednak propozycja specjalnej opieki duszpasterskiej bywa krytykowana przez niektóre bardziej konserwatywne środowiska duchowieństwa. Liczne deklaracje i opinie, że kwestia ta wymaga coraz pilniejszej refleksji oraz nowego uregulowania, nie doprowadziły do żadnego postępu doktrynalnego. Świadczy o tym niedawna wypowiedź prefekta Kongregacji Nauki Wiary arcybiskupa Gerharda Muellera, który przypomniał, że osoby będące w ponownym związku małżeńskim nie mogą przystępować do komunii, bo - jak tłumaczył - nierozerwalność sakramentalnego małżeństwa katolickiego jest "normą Boga" i dlatego Kościół nie może nią "dobrowolnie dysponować". Istotną wykładnię z ostatnich lat stanowi posynodalna adhortacja apostolska Benedykta XVI z 2007 r., w której podkreślono: "Synod Biskupów potwierdził praktykę Kościoła, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do sakramentów osób rozwiedzionych, które zawarły nowe związki, ponieważ swoim stanem i sytuacją życiową obiektywnie zaprzeczają tej jedności w miłości pomiędzy Chrystusem i Kościołem, która wyraża się i realizuje w Eucharystii". Coraz więcej dyskusji i krytyki wśród rozwiedzionych wiernych będących w związkach niesakramentalnych wywołują też dopuszczone przez kościelną dyscyplinę wyjątki od zakazu przystępowania do komunii. Sprawę tę reguluje m.in. dokument Kongregacji Nauki Wiary z 1994 r., który stwierdza, że konieczne jest życie w pełnej wstrzemięźliwości seksualnej i to na zawsze. To wyrzeczenie się współżycia interpretowane jest następująco: ludzie ci muszą żyć jak brat z siostrą. Decyzję o dopuszczeniu do sakramentu podejmuje duszpasterz, na którego kościelne normy nakładają obowiązek uprzedniego upewnienia się, że deklaracja ta będzie przestrzegana. "Niebezpieczeństwa zgorszenia" Poza tym wymaga się, aby nie dopuszczano do "niebezpieczeństwa zgorszenia". To zaś oznacza, że osoby dopuszczone do komunii muszą ją przyjmować nie w swojej parafii, lecz w innej. Tym wiernym, którzy chcą powrócić do życia zgodnego z doktryną Kościoła o nierozerwalności małżeńskiej, radzi się uzyskanie kościelnego orzeczenia nieważności małżeństwa. Watykaniści zastanawiają się, czy przełomu dokona Franciszek - papież otwarcia i dialogu, który wielokrotnie mówi o potrzebie zapraszania ludzi do wspólnoty Kościoła i zagwarantowania, by czuli się tam "jak w domu". Nadzieje te wyrażane od początku nowego pontyfikatu doprowadziły do tego, że pojawiły się na łamach włoskiej prasy zdementowane natychmiast przez Watykan spekulacje, jakoby papież polecił Papieskiej Radzie do spraw Rodziny przygotowanie dokumentu na temat możliwości przystępowania osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, do komunii. W lipcu podczas rozmowy z dziennikarzami w samolocie lecącym do Rzymu z Brazylii papież pytany o to, czy może dojść do zmiany w dyscyplinie Kościoła w tej kwestii odparł: "Myślę, że to jest czas miłosierdzia". Przyznał wręcz, że w Kościele jest wiele "osób zranionych", a jako jego zadanie wskazał ich leczenie. Franciszek zapowiedział, że będzie dyskutował o tym ze swymi ośmioma kardynałami-doradcami i że tą złożoną sprawą zajmie się synod biskupów. "Trzeba na to spojrzeć w całości duszpasterstwa małżeństwa" - Uważam, że trzeba na to spojrzeć w całości duszpasterstwa małżeństwa - powiedział papież. Tym większe nadzieje rozbudziła wtorkowa wiadomość o tym, że w październiku 2014 r. odbędzie się w Watykanie III Nadzwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, którego temat będzie następujący: "Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji". Jednak, czy sprawa osób w związkach niesakramentalnych będzie przedmiotem jego obrad, będzie można dowiedzieć się dopiero za jakiś czas, z roboczego dokumentu, który zostanie wydany przed synodem jako podstawa do dyskusji. Zwołanie synodu zbiegło się w czasie z debatą w niemieckim Kościele, do jakiej doszło, gdy archidiecezja fryburska ogłosiła wytyczne dla duszpasterzy, że osoby rozwiedzione i będące w nowych związkach mogą przystępować do komunii. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi komentując tę inicjatywę oświadczył, że należy unikać wprowadzania "zamieszania" i położył nacisk na znaczenie zwołania synodu, bo to on - jak podkreślił - przyniesie odpowiedź na pytanie, którą drogą pójdzie Kościół. Jeden z największych autorytetów Kościoła, zmarły przed rokiem charyzmatyczny kardynał Carlo Maria Martini apelował w ostatnich latach życia o "zakończenie dyskryminowania" osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Argumentował, że to właśnie ci ludzie wymagają w Kościele szczególnej troski. Czas pokaże, czy postulaty kardynała Martiniego, zwolennika radykalnych reform w Kościele, krytykowanego, podobnie jak obecnie papież Franciszek, przez środowiska konserwatywne za liberalizm poglądów, okażą się aktualne w czasach wielkich przemian zapoczątkowanych przez ten pontyfikat.