Badające pobrane próbki od Nawalnego laboratorium Bundeswehry wykryło, że Nawalny został zatruty środkiem bojowym z grupy Nowiczok. - Sytuacja wokół pana Aleksieja Nawalnego jest bardzo niepokojąca. Informacje w tej sprawie śledzimy z najwyższą uwagą. Nasi partnerzy w Berlinie robią wszystko, by jak najszybciej wyjaśnić tę bulwersującą sprawę i to jest bardzo ważne. Coraz więcej wskazuje na celowe otrucie - podkreślił Przydacz. Jak dodał, stanowisko Polski jest jasne. - Uważamy, że niezbędne jest wyjaśnienie sprawy i ukaranie winnych. Apelujemy o umiędzynarodowienie śledztwa. Potrzebna jest także poważna debata nad sytuacją praw człowieka w Rosji. Polska od wielu lat konsekwentnie domaga się zwrócenia uwagi na ten problem i przede wszystkim wzmożenia działań Unii Europejskiej w tej kwestii. Uważamy, ze w kontaktach z Rosja tematyka praw człowieka powinna wyprzedzać rozmowy o jakiejkowiek współpracy politycznej czy gospodarczej - powiedział wiceszef MSZ. Szpital Charite w Berlinie, w którym leży pogrążony w śpiączce i podłączony do respiratora Nawalny, poinformował w środę, że stan opozycjonisty jest poważny, choć symptomy zatrucia słabną. Lekarze twierdzą, że czeka go długa rekonwalescencja, choć nadal nie można wykluczyć długofalowych konsekwencji zatrucia. Nawalny został hospitalizowany 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu, lecącego z Tomska do Moskwy, i stracił przytomność. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do kliniki Charite w Berlinie, gdzie został poddany szczegółowym badaniom.