Od momentu ogłoszenia wyniku referendum, Martin Schultz ponaglał Wielką Brytanię do jak najszybszego rozpoczęcia tego procesu. Ale kiedy wybranych reporterów wpuszczono na Downing Street, aby wysłuchali oświadczeń obu stron - co musiało im zastąpić konferencję prasową - premier Theresa May powtórzyła to co zwykle. Nie zwróci się formalnie do Unii o wystąpienie przed końcem tego roku. Dodała, że cieszy ją zrozumienie, jakie okazują jej europejscy partnerzy. - Taki okres przygotowawczy jest cenny dla wszystkich zainteresowanych - stwierdziła brytyjska premier i zaznaczyła: "występujemy z Unii Europejskiej, nie z Europy."Po drugiej stronie Atlantyku, w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, minister spraw zagranicznych Boris Johnson przesunął termin uruchomienia artykułu 50 jeszcze dalej, na pierwszą połowę przyszłego roku. Powtórzył też za premier May: "nie opuszczamy Europy, tylko unijne traktaty."Boris Johnson dodał, że jak najlepsze warunki dalszej współpracy handlowej leżą nie tylko w interesie brytyjskim, ale i unijnym.