- Sytuacja jest trudna. Wiele się wydarzyło, wiele czasu stracono. Zobaczymy, co można zrobić - podkreślił Ławrow po przybyciu do rezydencji ambasadora USA w Londynie, gdzie odbywa się spotkanie. - Jest wiele spraw do przedyskutowania i nie mogę się doczekać zgłębienia tematu i zbadania możliwości pójścia naprzód, by zniwelować nasze niektóre różnice - oświadczył z kolei Kerry. Po raz ostatni sekretarz stanu USA i rosyjski szef dyplomacji spotkali się 6 marca. Poprzednie spotkania były bezowocne. Kerry do stolicy Wielkiej Brytanii przybył o świcie i podczas roboczego śniadania rozmawiał z brytyjskim premierem Davidem Cameronem i swoim brytyjskim odpowiednikiem Williamem Hague'em. Cameron podkreślił jednolite stanowisko Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i USA w sprawie ostatnich wydarzeń na Krymie, gdzie Rosja umacnia obecność wojskową. - Jak wy (Amerykanie) chcemy postępów w tej sprawie. Chcemy, aby Ukraińcy i Rosjanie ze sobą rozmawiali. W przeciwnym razie będą konsekwencje - oświadczył Cameron. Z kolei Kerry, nawiązując do sankcji proponowanych przeciwko Rosji, dodał: "Wszyscy mamy nadzieję, że nie znajdziemy się w miejscu, w którym będzie zmuszeni to zrobić". - Ale zobaczymy, co się stanie - podkreślił. Przed wylotem z Waszyngtonu w czwartek wieczorem amerykański sekretarz stanu po raz kolejny rozmawiał przez telefon z Ławrowem i znowu ostrzegł go, że "jeśli Rosja nadal będzie zwiększać napięcie, będzie musiała za to zapłacić". Zdaniem Hague'a postęp w rozmowach USA-Rosja w sprawie Ukrainy będzie bardzo trudny. - Fakt, że dotychczas Rosja nie podjęła żadnych rzeczywistych działań, by doprowadzić do deeskalacji, sprawia, że dzisiejsze zadanie jest bardzo trudne - ocenił Hague po spotkaniu z Kerrym. W niedzielę na Krymie odbędzie się referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. Ogłoszony zaledwie 3 tygodnie wcześniej plebiscyt jest na Zachodzie uznawany za nielegalny, ale rosyjska Duma już zapowiedziała, że uszanuje jego wyniki.