Jeśli Obama dotrzyma słowa i zawetuje ustawę, będzie to sytuacja dość wyjątkowa, gdyż ustawy obronne są na tyle ważne, że co roku były przyjmowane w ponadpartyjnej zgodzie.Za ustawą głosowało 70 senatorów, a więc także część Demokratów; 27 było przeciw. W ubiegłym tygodniu ustawa została już przyjęta w Izbie Reprezentantów, gdzie poparło ją 269 kongresmenów, a 151 było przeciw. Obama zapowiedział, że zawetuje ustawę, gdyż Kongres podniósł wydatki na operacje wojenne poza granicami USA, ale jednocześnie nie zgodził się na wzrost środków na różne krajowe programy agencji federalnych, w tym FBI, ministerstwa sprawiedliwości i Straży Granicznej, o co zabiegał Obama. W przypadku weta, Kongres będzie musiał przygotować nową ustawę. Zwolennicy ustawy przekonywali, że umożliwi ona ministerstwu obrony reakcję na różne wyzwania. Ma m.in. usprawnić zakupy sprzętu, poprawić walkę z cyberatakami, zapewnić niezbędne finansowanie wojny w Afganistanie oraz zwalczania dżihadystów z Państwa Islamskiego. Ustawa zezwala też na przekazanie broni śmiercionośnej armii ukraińskiej walczącej ze wspieraną przez Rosję rebelią na wschodzie kraju. Sprzeciw Demokratów i Białego Domu wywołały dodatkowe 38 mld na operacje wojenne poza granicami USA, które w przeciwieństwie do programów krajowych nie są objęte limitem. Ponadto, jak tłumaczył rzecznik Obamy Josh Earnest, prezydentowi nie podoba się zapis w ustawie, który utrudniłby mu przeniesienie więźniów podejrzanych o terroryzm z bazy wojskowej w Zatoce Guantanamo na Kubie do więzień federalnych. Także w sprawie większej ustawy, o wydatkach rządu w 2016 roku, wciąż toczą się spory na linii Republikanie - Demokraci. By zapobiec grożącemu paraliżowi agencji federalnych z powodu braku budżetu (tzw. "shutdown"), Kongres przyjął 30 września (ostatniego dnia obowiązywania budżetu 2015) ustawę przedłużającą wydatki państwa na obecnym poziomie do 11 grudnia. Parlamentarzyści mają więc 9 tygodni więcej na uzgodnienie nowego budżetu na 2016 rok, której ustawa o wydatkach obronnych jest częścią. Jak dotychczas porozumienie uniemożliwiają spory o dotację państwa dla Planned Parenthood, organizacji wspierającej prawo kobiet do aborcji; Republikanie, a zwłaszcza kongresmeni z ultrakonserwatywnej Tea Party, żądają usunięcia jej z przyszłorocznego budżetu.