Prawicowa brytyjska prasa krytykuje Corbyna, który jest marksistą i republikaninem. Lewicowy "Guardian" zwraca jednak uwagę, że wielu członków Rady składa przyrzeczenie pod nieobecność królowej, unikając klękania przed nią i całowania jej w rękę. Rada nie ma większego znaczenia, ale jej członkowie mają dostęp do poufnych informacji, w tym wywiadowczych. Te względy sprowokowały premiera Davida Camerona do ataku na lidera opozycji. Cameron zacytował słowa Corbyna, że śmierć Osamy bin Ladena w amerykańskim ataku była tragedią. Premier przeciwstawił to śmierci prawie trzech tysięcy osób w zamachach z 11 września w Nowym Jorku. Jak powiedział wczoraj na zjeździe Partii Konserwatywnej, nie można dopuścić, by nowy lider Labourzystów narzucił krajowi swoją ideologię, którą określił jako "niebezpieczną, przepełnioną sympatią dla terrorystów i nienawiścią do wszystkiego, co brytyjskie." Rzecznicy Partii Pracy zwracają jednak uwagę, że słowa Jeremy'ego Corbyna były wyjęte z kontekstu.