- Można tylko mieć nadzieję, że projekt ministerstwa sprawiedliwości nie przejdzie przez rząd - powiedział rzecznik episkopatu Niemiec Matthias Kopp, którego cytuje w czwartek gazeta "Stuttgarter Nachrichten". Jego zdaniem dopuszczenie wspomaganego samobójstwa w jakiejkolwiek formie doprowadzi do tego, że "korzystanie z takiej przysługi będzie traktowane jako coś normalnego". Projekt ustawy, przygotowany przez resort liberalnej minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger ma na celu delegalizację komercyjnej formy wspomaganego samobójstwa. Taką działalność prowadzi były hamburski polityk Robert Kusch, który założył firmę, oferującą pomoc w umieraniu. Z kolei organizacja Dignitas Deutschland w Hanowerze pośredniczy w kontaktach ze szwajcarską kliniką Dignitas, świadczącą pomoc w samobójstwie; większość jej pacjentów to Niemcy. Według obecnych przepisów nielegalna i karalna jest w Niemczech eutanazja, rozumiana jako czyn lub zaniechanie, które powoduje śmierć nieuleczalnie chorego człowieka. Jednak nie dotyczy to pomocy w samobójstwie np. przez przepisanie i udostępnienie środków, które pacjent przyjmie z własnej woli. "Nie chcemy do tego dopuścić" Zgodnie z projektem nowego prawa zamierzone i dokonane w celu zarobkowym umożliwienie samobójstwa będzie podlegało karze do trzech lat pozbawienia wolności. Jednak jeśli takiej pomocy udzieliła bliska osoba, która kierowała się motywami altruistycznymi, nie będzie ona musiała obawiać się kary. Zgodnie z interpretacją niemieckich przepisów taką bliską osobą mogą być nie tylko krewni, lecz także lekarz czy pielęgniarz, którego łączyła z nieuleczalnie chorym pacjentem więź emocjonalna. Część polityków i lekarzy obawia się, że taka regulacja otworzy furtkę do nadużyć i domaga się całkowitego zakazu udzielania pomocy w samobójstwie. - Nie chcemy dopuścić do tego, by ludzkim życiem można było w jakikolwiek sposób dysponować - powiedział polityk bawarskiej chadecji Johannes Singhammer gazecie "Passauer Neue Presse". Jego partyjny kolega Norber Geis uznał, że "czerwona linia została przekroczona". - Ta ustawa burzy całą naszą konstrukcję prawną, w której prawo do życia jest jednym z najważniejszych dóbr i nikt nie może nim dysponować - powiedział Geis dziennikowi "Bild". Krytycy projektu podkreślają również, że należałoby uściślić definicję "osoby bliskiej", która mogłaby dopomóc w samobójstwie nieuleczalnie chorego. - My lekarze nie jesteśmy do dyspozycji, jako pomocnicy w samobójstwie - powiedział szef organizacji lekarskiej Frank Ulrich Montgomery. Poparł go były przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech Wolfgang Huber. - Musi być jasne, że lekarze i pielęgniarze nie mogą brać udziału w aktywnym wspomaganiu samobójstwa. Nie wolno tu uchylać żadnych furtek, używając niejasnych pojęć - powiedział w rozmowie z "Bildem". Ministerstwo sprawiedliwości poinformowało, że kontrowersyjny projekt ustawy nie jest ostateczny i nie zakończono jeszcze konsultacji z innymi resortami na ten temat.