- Dziś nie mamy konsensusu wśród państw członkowskich, ale w tym samym czasie schemat nieobowiązkowy nie może być wymówką, aby nic nie robić - powiedział szef Rady Europejskiej. Jak zaznaczył, rozumie tych, którzy chcą dobrowolności w tej sprawie, ale unijna solidarność oznacza poświęcenia. - Nie potrzebujemy teraz pustych deklaracji o solidarności, tylko czynów i liczb - powiedział. Tusk oczekuje, że rządy opowiadające się za dobrowolnością najpóźniej do końca lipca przedstawią precyzyjne zobowiązania. W czwartek przed szczytem UE z szefem Rady Europejskiej spotkali się przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej, w tym premier Ewa Kopacz. Rozmowa dotyczy stanowiska V4 ws. imigracji. Wszystko wskazuje na to, że unijni przywódcy nie poprą planów KE, która wyliczyła, ilu uchodźców powinny przejąć od Włoch i Grecji poszczególne kraje UE. Pomysł, który powstał w odpowiedzi na dramatyczną sytuację na Morzu Śródziemnym, stał się źródłem sporu. Tusk nie ma wątpliwości, że zbudowanie nowego europejskiego konsensusu wokół migracji zajmie dużo czasu. - Najpierw musimy przede wszystkim powstrzymać nielegalną migrację, i to powinien być nasz priorytet - powiedział przed rozpoczęciem szczytu. Szef Rady Europejskiej oczekuje, że dziś wyśle ona "silny sygnał", że wszyscy ci, którzy nie mają prawa ubiegać się o azyl, nie mają gwarancji, że zostaną w Europie. - Tylko przy takim przekazie będziemy mogli zrobić postęp w sprawie rozmieszczania uchodźców z Włoch i Grecji - dodał. Aktualny projekt dokumentu końcowego szczytu zakłada deklarację przywódców, że będą gotowi przejąć od Włoch i Grecji około 40 tys. uchodźców, a jednocześnie zlecą ministrom spraw wewnętrznych uzgodnienie do końca lipca, jak liczba ta zostanie podzielona między poszczególne państwa. Z Brukseli Krzysztof Strzępka i Filip Dutkowski