W środę prezydent Barack Obama skorzystał z przywileju władzy wykonawczej, odmawiając badającej sprawę komisji Kongresu udostępnienia związanych z nią dokumentów. Dominujący w komisji Republikanie grożą oskarżeniem o lekceważenie Kongresu prokuratora generalnego Erica Holdera. Obama po raz pierwszy w czasie swoich rządów odwołał się do wspomnianego przywileju pozwalającego nie ujawniać dokumentów ze względu na interesy państwa. Republikańska opozycja nagłaśnia sprawę. Prawicowy portal internetowy Drudgereport.com zamieścił na czołówce fotomontaż, który przedstawia twarz będącą kompozycją twarzy Obamy i prezydenta Richarda Nixona (1969-1974). Ten ostatni ustąpił z urzędu pod presją w wyniku afery Watergate. Nixon też odmawiał ujawnienia dokumentów Białego Domu, powołując się na interesy bezpieczeństwa państwa. Co się stało z tysiącem sztuk broni? Afera z akcją nazwaną "Fast and Furious" realizowaną przez federalne Biuro Kontroli Broni Palnej, Tytoniu i Alkoholu (ATF) nie ma - zdaniem niezależnych obserwatorów - podobnej wagi, ale staje się jednym z argumentów przeciw administracji Obamy w czasie tegorocznej kampanii wyborczej. Agenci ATF, biura podległego Ministerstwu Sprawiedliwości, obserwowali nielegalny zakup broni w USA, częściowo przez podstawionych pośredników, a następnie jej transport do Meksyku, aby wytropić w ten sposób i znaleźć dowody przeciw domniemanym jej nabywcom - bossom gangów narkotykowych. Stracili jednak kontrolę nad szmuglowanym ponad tysiącem sztuk broni. Dwie spośród nich znaleziono w 2010 r. na miejscu dokonanego przez gangsterów zabójstwa agenta straży granicznej Briana Terry'ego. Inne znajdowano w Meksyku w miejscach licznych w tym kraju zabójstw przypadkowych przechodniów, m.in. w wyniku porachunków między kartelami. Szkodliwe konsekwencje Śledztwo w sprawie nieudanej akcji prowadzi od wielu miesięcy Komisja Kontroli i Reformy Rządu pod kierownictwem jej republikańskiego przewodniczącego Darrella Issy. Komisja wezwała na swoje przesłuchania w charakterze świadka ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Erica Holdera, któremu podlega ATF. Zażądała od niego dokumentów w sprawie "Fast and Furious". Holder odmówił w środę, powołując się na decyzję prezydenta. Podkreślił, że ich ujawnienie "miałoby znaczące szkodliwe konsekwencje". Issa zagroził mu oskarżeniem o lekceważenie Kongresu. Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło dyplomatyczne oświadczenie zmierzające do załagodzenia sporu. Sugerowało, że może ewentualnie ujawnić część dokumentów.