Zaczęło się od ujawnienia w prasie dokumentu będącego jakoby scenariuszem długofalowego planu spiskowców. Chodziło w nim o opanowanie komitetów rodzicielskich przez radykalnych muzułmanów i obsadzenie swoimi ludźmi kluczowych stanowisk w szkołach, gdzie nieraz 90 proc. uczniów to dzieci mniejszości pakistańskiej.Dziś wyniki swoich dociekań opublikowała jedyna dziennikarka wpuszczona do najbardziej kontrowersyjnej szkoły w Birmingham. Zauważyła tam objawy segregacji dziewcząt i chłopców, a dwóch nauczycieli anonimowo mówiło jej, że na jednym z apeli szkolnych słyszeli poglądy zbliżone do programu al-Kaidy. Szef zarządu szkoły, Tahir Alam powiedział telewizji BBC: "To są całkowicie anonimowe inwektywy. Zbadaliśmy je i nie potwierdzają ich żadni uczniowie, więc takie oskarżenia nam uwłaczają".Ale sprawę bada już inspektorat szkolny, a premier David Cameron oświadczył w wywiadzie radiowym: "Nie dopuścimy, żeby jakakolwiek szkoła dostała się w ręce ekstremistów. To jest nie do przyjęcia w naszym kraju i inspektorat szkolny ma wszelką władzę, by podjąć interwencję".