Merkel przybywa do USA z wizytą roboczą, która potrwa niecałe 24 godziny. Przewidziana jest jej rozmowa z prezydentem Trumpem w Białym Domu. "Wszystko jest możliwe" "Spiegel" pisze w wydaniu online, że ponieważ w przypadku Trumpa "wszystko jest możliwe", być może zgotuje on gościowi z Niemiec serdeczne przyjęcie. "Nie jest to jednak bardzo prawdopodobne. W Urzędzie Kanclerskim przeczuwa się, że rozmowy kanclerz z prezydentem okażą się raczej ostre" - wskazuje "Spiegel". W artykule zwrócono uwagę, że przed kilku dniami Wess Mitchell, asystent sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji, przebywał w Niemczech "ze swego rodzaju ostrzeżeniem". Miał zapowiedzieć, że podczas wizyty kanclerz Merkel prezydent Trump poruszy dwa kluczowe tematy. Jednym z nich jest żądanie Waszyngtonu dotyczące zwiększenia niemieckich wydatków na obronność do poziomu 2 proc. PKB. Możliwe też, że Trump podniesie kwestię ewentualnego wstrzymania realizacji projektu Nord Stream 2. "Spiegel" zwrócił uwagę, że po wizycie Mitchela w Berlinie "mówiono o otwartej groźbie". Jeśli Niemcy nie okażą zrozumienia w obu tych kwestiach, "Trump mógłby nawiązać do tego sporu (...) na konferencji prasowej" i wielkie różnice dzielące Waszyngton i Berlin stałyby się widoczne dla wszystkich. "Kanclerz ma związane ręce" W artykule wyraża się opinię, że w kwestii gazociągu Nord Stream 2 "kanclerz ma związane ręce". Zezwolenia na realizację tego projektu są już wydane. "Poza tym Niemcy są żywotnie zainteresowane bezpieczeństwem energetycznym" - pisze "Spiegel" i wyraża przekonanie, że Berlin "nie chce i nie może zrezygnować" z tego gazociągu. Według "Spiegla" Niemcy "po cichu liczą na to, że sprawa gazociągu nie jest może dla Trumpa tak ważna", jak przedstawiają to jego dyplomaci. Strona niemiecka ma też nadzieję, że nowy prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton i przyszły sekretarz stanu Mike Pompeo będą zalecali prezydentowi powściągliwość. Niemieccy dyplomaci sądzą, że żaden z nich "raczej nie jest zainteresowany rozpoczynaniem swojej kadencji od kłótni z ważnym sojusznikiem". W artykule zwrócono uwagę, że dla strony niemieckiej równie ważne co dla Amerykanów wydatki na obronność i gazociąg są inne tematy. Merkel, podobnie jak prezydent Francji Emanuel Macron, ma nadzieję na zażegnanie sporu handlowego z USA dotyczącego nowych ceł (stal, aluminium). "Deal a la Trump" Zdaniem "Spiegla" typowe dla Trumpa byłoby powiązanie sprawy handlu z kwestią wydatków na obronność. Typowy "deal a la Trump" jest zwykle dość prosty - "kto za wiele miliardów dolarów zamówi nową broń USA, w innych punktach spornych może liczyć na łaskawą przychylność prezydenta". "Trump z pewnością wysłucha argumentów swego gościa z Berlina. Nie należy jednak oczekiwać szybkiego porozumienia" - pisze "Spiegel" na zakończenie.