Jego 3,5-godzinne rozmowy z liderem Adżarii Asłanem Abaszydze były ostatnią próbą przezwyciężenia trwającego od kilku dni kryzysu, który początkowo groził wybuchem wojny domowej. Od kilku dni między Tbilisi i Batumi iskrzyło. W niedzielę adżarska policja ostrzelała kolumnę prezydencką, zmuszając ją do zawrócenia z granicy. Abaszydze bał się, że Saakaszwili chce go odsunąć od władzy. W odpowiedzi Saakaszwili wprowadził blokadę gospodarczą Adżarii. Saakaszwili chce podporządkować zbyt samodzielną Adżarię władzom centralnym. Głównie chodzi o przejęcie ogromnych dochodów z transportu ropy naftowej i wielkiego portu w Batumi. Swoje interesy mają tam także mocarstwa. Dla Moskwy idealna jest słaba i skłócona wewnętrznie Gruzja. Amerykanom, z powodu interesów naftowych w Azerbejdżanie, potrzebna jest silna Gruzja, gdyż wtedy można spokojnie wywozić ropę. Dlatego Waszyngton popiera Saakaszwilego, ale w konflikcie z Abaszydze jest ostrożny - nikt nie może zagwarantować, że usunięcie adżarskiego lidera nie skończy się destabilizacją regionu.