Choć Kościołem rządzi wciąż Jan Paweł II i wszelkie oficjalne rozmowy na temat wyboru nowego papieża są uznawane za nietaktowne, to w Rzymie na ten temat spekulują już nie tylko dziennikarze. W Wiecznym Mieście są kardynałowie, którzy widzieliby się w roli papieża i którzy - delikatnie mówiąc - zaczęli już szukać poparcia. Aby zostać papieżem, na konklawe trzeba sobie zapewnić połowę ze 135 kardynałów-elektorów. Konsystorz jest okazją do nieformalnych spotkań, publicznych wypowiedzi i zaprezentowania siebie z jak najlepszej strony. Choć nikt nie mówi o tym oficjalnie zaczynają się już tworzyć koalicje wyborcze. Na przykład Włosi marzą o tym, by kolejnym papieżem był ich rodak, ale ich grupa, choć liczna, jest dość mocno podzielona. Wielu dziennikarzy uważa, że papieżem zostanie kardynał z Ameryki Łacińskiej lub Afryki. Obserwatorzy w jednym są zgodni: 25 lat temu był jeden faworyt, dziś nie ma jednej wybitnej postaci, która przyciągnęłaby uwagę wszystkich.