36-letni Szwajcar wiózł te kosztowności samochodem. Został napadnięty, gdy zatrzymał się na czerwonym świetle. Motocyklista w skórzanej kurtce i w hełmie podjechał do niego, wybił szybę od strony pasażera, rozpylił gaz łzawiący, chwycił walizeczkę z kosztownościami i odjechał. Policja przyznaje, że nie sposób na razie powiedzieć, czy był to dobrze zaplanowany napad, czy też złodziejowi po prostu dopisało szczęście. W skradzionej walizeczce znajdowała się też komórka jubilera, więc minęło trochę czasu, zanim zdołał zgłosić napad policji. Najpierw jeździł po mieście w poszukiwaniu posterunku policji, aż w końcu poprosił jednego z przechodniów o możliwość skorzystania z komórki. Zeznania jubilera okazały się mało przydatne - zaskoczony, oszołomiony i cierpiący z powodu gazu łzawiącego nie potrafił nawet powiedzieć, w jakim kierunku odjechał napastnik, ani nie potrafił opisać motocykla.