Reklama

Spektakularna wpadka szwedzkiej armii. Historia jak z "Kariery Nikodema Dyzmy"

Zanim szwedzkie władze wojskowe zdołały wykryć oszusta w szeregach swojej armii, mężczyzna zdążył zbudować 18-letnią karierę ze sfałszowanym patentem oficerskim. Służył w Afganistanie i Kosowie, mając wysokie certyfikaty bezpieczeństwa. Złapano go gdy służył jako szef sztabu sił pokojowych na Mali.

Fałszywy oficer, którego nazwiska nie ujawniono, miał na własną prośbę opuścić szkolenie oficerskie w 1999 roku. Jak donosi szwedzka gazeta "Dagens Nyheter", zamiast pożegnać się z karierą w armii postanowił zacząć kłamać. W jakiś sposób udało mu się zdobyć fałszywy patent oficerski. Do tego doszło kłamstwo na temat ukończonych studiów politologicznych i uprawnień do prowadzenia pojazdów. "To po prostu źle ukierunkowana ambicja poprawienia swoich szans na zdobycie pracy" - powiedział oszust "Dagens Nyheter". "Czemu ktokolwiek podrasowuje swoje CV?" - dodał.

Reklama

Gazeta ujawniła, że przez wiele lat fałszywy oficer wykonywał wiele zadań dla Sił Zbrojnych. Miał między innymi styczność z tajnymi kluczami kryptograficznymi szwedzkiego wywiadu wojskowego. Jego kariera była imponująca. Noga powinęła mu się dopiero w 2018 roku, gdy Straż Przybrzeżna, której był szefem, zaczęła kwestionować jego kompetencje i odkryła pierwsze kłamstwa. Zawiadomiono o nich armię i policję. Przez pewien czas siły zbrojne nic z tymi informacjami nie zrobiły.

Jeszcze rok bezkarności

Jak poinformował generał Micael Bydén, naczelny dowódca szwedzkich sił zbrojnych cytowany przez "Daily Telegraph", armia zadziałała dopiero po 12 miesiącach. Wynikało to z tego, że w czasie, gdy wpłynął raport, oszust nie pracował dla wojska. Ponownie znalazł się w kręgu zainteresowania, gdy został szefem sztabu sił pokojowych ONZ na Mali. Fałszywy oficer zdążył odsłużyć kilka miesięcy w randze majora zanim został z armii wyrzucony.

W poniedziałek Komisja Bezpieczeństwa szwedzkiego parlamentu wezwała generała Bydéna i szwedzkiego ministra obrony Pettera Hultqvista do złożenia wyjaśnień. Jak informuje "Dagens Nyheter", szef resortu obrony odmówił komentarza. Stwierdził tylko, że szwedzkie siły zbrojne biorą na siebie pełną odpowiedzialność.

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy