Prokuratorzy zdecydowali się po 30 latach wycofać akt oskarżenia przeciwko Hintonowi, ponieważ przyznali, że materiał dowodowy nie pozwala na udowodnienie mu winy. Hinton został aresztowany i skazany na karę śmierci w 1985 r. Zarzucono mu zabójstwo podczas napadu rabunkowego menadżerów dwóch barów szybkiej obsługi. Miał wówczas 29 lat. Głównym dowodem przeciwko niemu, jakim dysponowała prokuratura, było zeznanie świadka trzeciego napadu na restaurację, który rozpoznał w nim napastnika. Ponadto łuski po kulach znalezione na miejscach napadów miały pasować do rewolweru posiadanego przez jego matkę. Ten dowód został jednak - po 30 latach - obalony po dokładniejszych badaniach i nowych testach balistycznych. Hintona, który jest Afroamerykaninem, skazano, mimo, że miał alibi - podczas napadów pracował w magazynie, gdzie widziało go wiele osób. "Dopuścili się wielu zaniedbań" Jego sytuacja, która wyglądała już na beznadziejną, poprawiła się w ub. roku kiedy Sąd Najwyższy USA stwierdził, iż obrońcy z urzędu oskarżonego podczas procesu nie stanęli na wysokości zdania i dopuścili się wielu zaniedbań. W końcu w tym tygodniu Hinton został uniewinniony. Adwokat Bryan Stevenson, który stoi na czele organizacji Alabama Equal Justice Initiative, oświadczył, że sprawa Hintona jest "podręcznikowym przykładem" tego, co jest złe w amerykańskim sądownictwie. - Mamy system, który nie postępuje właściwie, kiedy takie postępowanie jest oczywiste. Prokuratorzy powinni zarządzić przeprowadzenie testów balistycznych wiele lat temu. Moim zdaniem to haniebne. To co wydarzyło się w tym tygodniu powinno wydarzyć się co najmniej 15 lat temu - powiedział Stevenson. - Nie powinienem siedzieć w celi śmierci przez 30 lat - powiedział Hinton po wyjściu na wolność. - Oni chcieli wykonać na mnie wyrok za coś czego nie zrobiłem, a wszystko co trzeba było zrobić to zbadać broń - dodał.