W środę, na zakończenie wspólnej konferencji z irlandzkim premierem Leo Varadkarem szef RE oświadczył, że "zastanawiał się, jak wygląda specjalne miejsce w piekle dla tych, którzy promowali brexit bez nawet szkicu planu tego, jak go bezpiecznie przeprowadzić". Telewizyjne mikrofony wyłapały, jak Varadkar ostrzegł go, że brytyjskie media będą go krytykowały za tę wypowiedź, na co były polski premier odparł: "Tak, wiem". "Ale ja wiem, że masz rację" - odparł szef irlandzkiego rządu. "Specjalne miejsce w piekle? Donald Tusk nie poszedł dostatecznie daleko" - tak swój komentarz tytułuje w brytyjskim "Guardianie" Martina Kettle. W jego ocenie zwolennikom wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej brak pomysłu. "Tusk powinien być krytykowany za powściągliwość" "Donald Tusk powinien być krytykowany nie za swoją złośliwość, ale za swoją powściągliwość" - rozpoczyna swój komentarz Martin Kettle. W ocenie dziennikarza, Tusk powinien powiedzieć "znacznie więcej". "Powinien dodać, że w tym szczególnym miejscu (piekle - red.) powinien być specjalny apartament bezsennych nocy dla tych polityków, którzy optują za brexitem, nie dbając o Irlandię" - ocenił. Gazeta przytacza też na swojej stronie komentarze polityków Partii Konserwatywnej, wyrażających dezaprobatę dla wypowiedzi szefa RE. Przewodnicząca Izby Gmin Andrea Leadsom określiła słowa Tuska mianem haniebnych i nie do przyjęcia. W jej opinii, szef RE powinien przeprosić. Z kolei minister zdrowia Matt Hancock stwierdził, że "jest to rodzaj arogancji, który wzbudza antypatie w stosunku do UE". "Podtrzymujemy wynik demokratycznego głosowania, a nasi partnerzy muszą to uszanować" - podkreślił Hancock. Miejsce w piekle? "Być może Tusk tam dołączy" BBC przytacza z kolei wypowiedź Nigela Farage, jednego z najbardziej zagorzałych zwolenników brexitu. "Po brexicie będziemy wolni od takich niewybieranych powszechnie, aroganckich despotów jak ty i sami będziemy się rządzić we własnym kraju" - napisał na Twitterze w odpowiedzi do słów Tuska. Jak dodał, "brzmi to lepiej niż niebo". Poprzedni minister ds. brexitu David Davis, pytany o to, jak czuje się, kiedy "szef RE niemalże zarezerwował mu miejsce w piekle", stwierdził, że "być może Tusk tam dołączy". "Szef RE ma absolutną rację" Słowa Tuska znalazły jednak ze zrozumienie wśród członków Partii Pracy. Ben Bradshaw stwierdził, że Tusk ma "absolutna rację, a jego słowa bolą zwolenników brexitu, takich jak Boris Johnson i David Davis, bo wytykają im jaka jest prawda". Z kolei rzecznik Szkockiej Partii Narodowej ds. europejskich Stephen Gethins, ocenił, że polski polityk swoją wypowiedzią "trafił w sedno". "Szarlatani i cwaniacy, którzy stanęli na czele kampanii za wyjściem z Unii Europejskiej, nie mieli nawet na tyle przyzwoitości, aby nakreślić swoje plany przed głosowaniem, co bezpośrednio doprowadziło do niepewności i szkód, z którymi mierzymy się teraz" - podkreślił. "Prywatna zmiana kursu" Komentarz do słów szefa RE zamieścił także "Financial Times". Przytoczono w nim opinię anonimowego urzędnika z Brukseli, który stwierdza, że "niezwykły wybuch prezydenta Rady Europejskiej odzwierciedla 'prawdziwą, głęboką frustrację Tuska dotyczącą chaosu, w którym się znaleźliśmy'". "Komentarze Tuska wydają się również świadczyć o jego prywatnej zmianie kursu. Jako ktoś, kto nie krył się z zachęcaniem Zjednoczonego Królestwa do zmiany swojego stanowiska i pozostania w Unii Europejskiej, Tusk wydał się zaakceptować, że ta bitwa została przegrana" - dodano. Brexit bez umowy? Gdyby premier Theresie May nie udało się uzyskać żadnych ustępstw ze strony UE w sprawie kontrowersyjnego mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej, kolejne głosowanie w brytyjskim parlamencie mogłoby dotyczyć trudnego wyboru między powrotem do wynegocjowanej przez rząd i odrzuconej w połowie stycznia przez parlament umowy w sprawie brexitu a wysoce ryzykownym opuszczeniem Wspólnoty bez porozumienia. Premier zapowiedziała, że podda projekt całej umowy - wraz z ewentualnymi ustępstwami ze strony UE - pod głosowanie "tak szybko, jak to możliwe". W razie nieuzyskania większości dla umowy proponowanej przez May lub alternatywnego rozwiązania, na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatu o UE Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę bez umowy o północy z 29 na 30 marca.