Takie emocje mogła wzbudzić tylko jedna publikacja - "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna, którego ekranizacja właśnie zagościła na ekranach kin na całym świecie. Happening przeciwników Browna i zawartej na kartach jego książki teorii o żyjących do dnia dzisiejszego potomkach Jezusa i jego żony Marii Magdaleny, zorganizowali lokalni politycy z prawicowego Sojuszu Narodowego oraz partii Demokracji Chrześcijańskiej. Inicjatorzy akcji podkreślili, że zarówno bestseller, jak i film, wyświetlany od piątku we Włoszech w 910 kinach, są bluźnierstwem i próbą zanegowania dogmatów wiary. W rezultacie, jak powiedzieli, chrześcijańskie orędzie zostało zredukowane do hollywoodzkiego thrillera. Spalenie książki wywołało protest ze strony jej zwolenników, którzy obrzucili pomidorami symboliczny stos. Wkrótce - jak donosi agencja AGI - plac przekształcił się w pole "pomidorowej bitwy o Leonarda da Vinci" między dwiema frakcjami. Włoska agencja AGI poinformowała, że spalenie kontrowersyjnej i potępionej przez Kościół katolicki książki obserwowało kilkudziesięciu dziennikarzy i mieszkańcy miasteczka. Czy "Kod da Vinci" jest naprawdę tak słabym filmem?