"Podpalimy się, ale nie damy zamknąć szkoły" - napisali rodzice na plakacie, z którym demonstrowali tego dnia przed doniecką Radą Miasta. Zamiar dokonania samospalenia potwierdzili następnie w rozmowach z dziennikarzami. Władze rosyjskojęzycznego Doniecka chcą zamknąć szkołę, twierdząc, że nie mają pieniędzy na jej utrzymanie. Argumentują, że szkoła zapełniona jest jedynie w 57 proc., więc lepiej będzie, jeśli zostanie przekształcona np. w hotel na Euro 2012. Donieck jest jednym z miast-gospodarzy tego turnieju. "Ta szkoła jest niewygodna dla władz miejskich z dwóch przyczyn: po pierwsze jest ukraińska, a po drugie - znajduje się w samym centrum miasta, na bardzo atrakcyjnym dla inwestorów terenie" - wyjaśnił w rozmowie telefonicznej Denys Tkaczenko, redaktor portalu Ngo.donetsk.ua, który śledzi konflikt wokół szkoły. Wcześniej władze Doniecka poinformowały o zamiarze zamknięcia aż 26 szkół, wykorzystywanych tylko w 30 proc. Cytowana przez ukraińskie media Marija Ołejnyk ze stowarzyszenia "Proswita" (Oświata) twierdzi, że w pierwszej kolejności mają być likwidowane szkoły ukraińskojęzyczne. Donieck to miasto, z którego karierę polityczną rozpoczynał uznawany często za prorosyjskiego prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Większość jego mieszkańców w życiu codziennym posługuje się językiem rosyjskim.