Był to pierwszy tak ostry protest przeciwko Ahmadineżadowi od czasu jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich w 2005 roku. Rzecznik kancelarii tłumaczył, że w zdarzeniu uczestniczyło około 50-60 studentów. Potwierdził cytowane przez lokalną agencję prasową okrzyki manifestantów "Śmierć dyktatorowi!" i dodał, że doszło do przepychanek między zwolennikami prezydenta, a protestującymi. - W czasie, gdy dziś (prezydent) przemawiał, (studenci) próbowali wystąpienie zakłócić, ale nie udało się to. Spalili nawet jego portrety (...) i odpalili fajerwerki, ale Ahmadineżad kontynuował przemówienie - powiedział rzecznik. - Każdy powinien wiedzieć, że Ahmadineżad jest przygotowany do tego, by zostać spalonym na drodze do prawdziwej wolności, niepodległości i sprawiedliwości - miał, według studenckiej agencji informacyjnej ISNA, zareagować irański prezydent na zdarzenie. Inna półoficjalna agencja prasowa Fars poinformowała, że sympatycy prezydenta powstrzymali demonstrantów przed zbliżeniem się do podium, z którego przemawiał irański przywódca. Mahmud Ahmadineżad cieszy się szczególnym poparciem biednej i mniej wykształconej części Irańczyków. Natomiast naraził się na ostrą krytykę wykształconych i nawołujących do reformy kraju mieszkańców Iranu, opowiadając się m.in. za jeszcze większym ograniczeniem swobód prasy i organizacji studenckich. W świecie obecny irański prezydent znany jest z kontrowersyjnych wypowiedzi, w których wzywał do wymazania Izraela z mapy świata i wyrażał przekonanie, że holokaust jest mitem.