Policja potwierdziła w poniedziałek, że w Glencoe znaleziono ciało zaginionego turysty Kyle'a Sambrooka i jego psa - podaje BBC. 33-latek i jego czworonóg rasy beagle o imieniu Bane ostatni raz byli widziani w zeszły weekend w okolicy Lost Valley w górzystym regionie Highlands na terenie Szkocji. Służby przekazały w komunikacie, że w sprawie śmierci mężczyzny "nie ma żadnych podejrzanych okoliczności". Mimo to zdecydowano, że o incydencie zostanie powiadomiona prokuratura. Podróżujący z psem Brytyjczyk dotarł na szkockie wyżyny w sobotę 18 lutego około godz. 15:30. Z ustaleń śledczych wynika, że planował spacer i rozłożenie obozu w okolicy z zamiarem wspięcia się na szczyt Buachaille Etive Mor, przed powrotem do domu we wtorek. Jednak od czasu przybycia na miejsce nie kontaktował się z rodziną ani przyjaciółmi. Ciało 33-latka z West Yorshire znajdowało się w wąwozie schodzącym na wysokość 800 metrów, u podnóża góry Stob Coire nam Beith (1107 metrów n.p.m.). Według "Daily Record" rodzina pana Sambrooka została poinformowana o odkryciu i spotkała się z ratownikami, aby im podziękować. Brian Bathurst, zastępca lidera zespołu Glencoe Mountain Rescue Team i jeden z czterech ratowników, którzy w sobotę znaleźli ciała, powiedział: "Spadł z około 30 metrów do wąwozu po zachodniej stronie wzgórza i uważamy, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że jedną ręką trzymał swojego psa". W czasie upadku mężczyzny panowały fatalne warunki atmosferyczne: "Wiał silny wiatr, a on mógł próbować zejść ze wzgórza i trochę się zgubił" - przekazał mediom Bathurst. Dodał też, że miał ze sobą ciężki plecak, a miejsce, w którym upadł, jest bardzo strome. "Wygląda na to, że noszenie psa wraz ze wszystkimi innymi czynnikami mogło być główną przyczyną wypadku" - stwierdził ratownik. Zniesienie ciała turysty i jego psa z góry na noszach zajęło zaangażowanym w akcję służbom sześć godzin. Do poszukiwań na rozległym terenie włączono ponad 40 ratowników.