Z sondażu CSA opublikowanego w środę wieczorem wynika, że Sarkozy w pierwszej turze 22 kwietnia może liczyć na 30-procentowe poparcie, a Hollande na 26 proc. głosów. Ankieta TNS-Sofres po raz pierwszy daje 29 proc. obecnemu szefowi państwa, a Hollande'owi o jeden punkt procentowy mniej. W drugiej turze przewidzianej na 6 maja kandydat socjalistów ma uzyskać 55 proc. głosów, a Sarkozy 45 proc. - wynika z sondażu TNS-Sofres. Według CSA ta różnica jest mniejsza i wynosi 53 do 47 proc. Jerome Sainte-Marie z CSA zwraca uwagę, że jeszcze "na początku lutego różnica wynosiła 60 do 40 proc. na korzyść Hollande'a". Według dyrektora generalnego TNS-Sofres Edouarda Lecerfa, "choć można powiedzieć, że kandydaci idą łeb w łeb, to dynamika odwróciła się na korzyść Nicolasa Sarkozy'ego". Lewicowy tygodnik "Le Nouvel Observateur" pisze "Pomocy, Sarkozy powraca!", a analitycy zastanawiają się, czym tłumaczyć te nowe tendencje przedwyborcze. Instytut CSA wyjaśnia zmianę rozczarowaniem niektórych zwolenników lewicy, "przyciągniętych postawą Francois Hollande'a, kiedy ten zaatakował dochody najbogatszych, lecz zawiedzionych tym, że nie usłyszeli z jego strony wystarczająco dużo zapowiedzi dotyczących kwestii socjalnych". Jerome Sainte-Marie obserwuje również bardziej pozytywne wobec Sarkozy'ego nastawienie wyborców z kręgów centrowych. Agencja AFP zauważa, że nawet jeśli zabicie siedmiu osób przez 23-letniego dżihadystę na południu Francji zbulwersowało cały kraj, to nie miało to tak dużego ciężaru politycznego; wymiar bezpieczeństwa oczywiście zadziałał na rzecz urzędującego prezydenta, który jeszcze bardziej mógł uwypuklić swój wizerunek "obrońcy" w obliczu zaistniałego kryzysu.