Podium i reszta Według sondażu w skali kraju zwyciężą kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, na których głosowanie zapowiedziało prawie 38 (37,9) proc. pytanych. Poparcie dla Koalicji Europejskiej, to jednak prawie 35 (34,7) proc. Warto przy tym odnotować, że od ostatniego badania IBRIS w tej sprawie, Koalicja zyskała prawie 2 proc. poparcia, a PiS prawie 1 stracił. Na podium znaleźliby się też, ostatnio tracący, kandydaci Wiosny, popierani teraz przez 7,6 proc. respondentów. Wiosna także miała przed trzema tygodniami wynik znacznie lepszy - 8,2 proc. Zaraz za podium łeb w łeb idą komitety wyborcze Kukiz'15 i Konfederacji Korwin, Braun, Liroy i Narodowcy. Oba gromadzą w ostatnim sondażu poparcie po 5,5 procent badanych, przy czym Kukiz poprawił swój wynik nieznacznie (z 5,4 proc.), natomiast poparcie Konfederacji wzrosło dość istotnie, z 4,3 proc. Ostatnia w stawce Lewica Razem zdobywa ledwo 2,2 proc. (Poprzednio 3,2 proc.). Nie wie jeszcze na kogo będzie głosować 6,5 proc. badanych. Zdumiewająca frekwencja Zaskakująca jest deklarowana chęć udziału w wyborach - wciąż ponad 52 proc. Przy tym jednak warto pamiętać, że rzeczywista frekwencja w wyborach europejskich jeszcze nigdy nie przekroczyła u nas 25 proc. W 2004 do urn poszło 20,9 proc. uprawnionych, w 2009 rekordowe 24,53 proc., a w 2014 - 23,83 proc. Gdyby wynikające z sondażu IBRIS dane potwierdziły się przy urnach, tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego stałyby się frekwencyjnym fenomenem na skalę ostatnich kilkunastu lat, porównywalnym z wyborami parlamentarnymi w 2007, a przebijającym np. frekwencję w następujących po nich kolejnych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Tomasz Skory