W styczniu Komisja Europejska zezwoliła na dopuszczenie do sprzedaży bez recepty preparatu ellaOne (tzw. pigułki dzień po). Polski rząd zdecydował, że pigułkę będą mogły kupić w aptece bez recepty osoby, które w świetle prawa mogą podejmować czynności seksualne. Resort zdrowia opracował projekt rozporządzenia, w myśl którego ellaOne sprzedawana będzie bez recepty wyłącznie osobom, które ukończyły 15 lat; projekt jest obecnie w konsultacjach. Do czasu wejścia w życie tego rozporządzenia lek dostępny jest bez recepty, bez jakichkolwiek ograniczeń wiekowych. Możliwość kupna zależy jednak od tego, kiedy producent zaopatrzy apteki w środek w zmienionym opakowaniu i ze zmodyfikowaną ulotką. Zgodnie z informacjami dystrybutora preparatu, firmy A&D Pharma Poland sp. z o.o., planowana dostawa produktu w nowych opakowaniach nastąpi na przełomie marca i kwietnia. CBOS sprawdził, jak Polacy oceniają decyzję o ułatwieniu dostępu do tzw. antykoncepcji awaryjnej oraz ograniczenia, które zdecydowały się wprowadzić władze. Jak wynika z badania, opinie na temat dopuszczenia środka ellaOne do swobodnej sprzedaży są spolaryzowane - odsetki osób popierających i kontestujących tę decyzję są niemal identyczne (odpowiednio 43 proc. i 44 proc.); spora część badanych (13 proc.) nie ma zdania na ten temat. Prawie połowa respondentów (49 proc.) sądzi, że pigułka "dzień po" jest niebezpieczna dla zdrowia, a zbliżona liczebnie grupa wyraża pogląd przeciwny lub nie ma zdania na ten temat. Ponad dwie piąte badanych (45 proc.) uważa, że stosowanie antykoncepcji awaryjnej jest formą aborcji. Nieco mniej osób (40 proc.) nie zgadza się z taką oceną. Przeważająca grupa badanych (57 proc.) zgadza się z opinią, iż łatwy dostęp do pigułki "dzień po" propaguje swobodę seksualną i brak odpowiedzialności za relacje intymne oraz że zachęca młodzież do wcześniejszej inicjacji seksualnej (56 proc.). Jeszcze więcej ankietowanych jest zdania, że ułatwienie dostępu do antykoncepcji awaryjnej wpłynie na zwiększenie jej popularności (67 proc.), a nawet że stanie się ona jedną z częściej wybieranych metod zapobiegania ciąży (65 proc.). Dwie piąte osób mających krytyczny stosunek do sprzedawania tabletki "dzień po" bez recepty (40 proc., co stanowi 18 proc. ogółu ankietowanych) tłumaczy go brakiem akceptacji dla antykoncepcji awaryjnej, natomiast przeważająca część (55 proc., co odpowiada 24 proc. ogółu respondentów) ma zastrzeżenia nie tyle do samej metody zapobiegania ciąży, ile do zbyt łatwej jej dostępności i uważa, iż pigułka "dzień po" powinna być wydawana wyłącznie na receptę, po wcześniejszej konsultacji z lekarzem. Oceny są zróżnicowane społecznie - zależą w głównej mierze od światopoglądu oraz cech społecznych, a w mniejszym stopniu także od cech demograficznych ankietowanych. Pozytywnej reakcji na ułatwienie dostępności antykoncepcji doraźnej sprzyja lewicowa orientacja polityczna, mniejsze zaangażowanie religijne, życie w dużej aglomeracji oraz lepsze wykształcenie. Decyzję władz częściej aprobują także respondenci w wieku od 35 do 44 lat oraz mężczyźni. Zadowolenie z decyzji rządu przeważa w elektoratach SLD i PO. Sympatycy PiS, Solidarnej Polski i Polski Razem oraz PSL najczęściej oceniają ją negatywnie. Ułatwienie dostępu do antykoncepcji awaryjnej znajduje mniej więcej tyle samo przeciwników co entuzjastów wśród osób biernych politycznie i niepewnych swojego udziału w wyborach parlamentarnych. Ci ostatni oraz wyborcy SLD ponadprzeciętnie często nie mają opinii w tej sprawie. Argumenty natury światopoglądowej są wskazywane relatywnie częściej przez badanych często praktykujących religijnie i osoby najmłodsze - mające od 18 do 24 lat. Niechęci do antykoncepcji doraźnej sprzyja także prawicowa orientacja polityczna, życie na wsi, legitymowanie się wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym oraz zła sytuacja materialna. Badanie przeprowadzono 5-11 lutego na liczącej 1003 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.