Jak wynika z przeprowadzonego między 16 a 19 maja sondażu, zaledwie 26 proc. Amerykanów śledzi bardzo uważnie kontrowersje wokół federalnego urzędu podatkowego (IRS), który - jak wykazał audyt - poddawał nadmiernym kontrolom organizacje pozarządowe związane z ruchami konserwatywnymi takimi jak Tea Party, które występowały o zwolnienia podatkowe. Jeszcze mniej badanych - 25 proc. - śledzi bardzo uważnie doniesienia o ubiegłorocznych zamachach w libijskim Bengazi na ambasadę USA. Tu kontrowersje związane są z ujawnionymi niedawno dokumentami (tzw. talking points ambasador USA przy ONZ Susan Rice), które zdaniem Republikanów potwierdzają tezę, że w pierwszych dniach po atakach administracja umyślnie zataiła fakt, iż był to atak terrorystyczny; miało to, ich zdaniem, zapobiec osłabieniu szans Obamy w zbliżających się wyborach prezydenckich. I wreszcie trzeci kontrowersyjny temat, jaki zdominował media w ostatnim tygodniu, to poufne przejęcie na dużą skalę przez ministerstwo sprawiedliwości danych telefonicznych agencji Associated Press w ramach dochodzenia karnego ws. przecieku prasowego. Ten temat śledzi bardzo uważnie tylko 16 proc. Amerykanów. Wśród osób, które śledzą te tematy w mediach, przeważają osoby określające się jako Republikanie, czyli opozycyjne w stosunku do administracji Obamy. Ogółem 42 proc. respondentów - i aż 69 proc. respondentów określających się jako Republikanie - uważa, że administracja Obamy była zaangażowana w namierzanie grup konserwatywnych przez IRS. 31 proc. wszystkich respondentów (i 54 proc. Demokratów) uznało, że była to decyzja podjęta przez IRS bez udziału Białego Domu. 27 proc. w ogóle nie ma w tej sprawie zdania. Aż 44 proc. Amerykanów krytycznie oceniło przejęcie bilingów AP przez ministerstwo sprawiedliwości w ramach dochodzenia, które miało ustalić źródło przecieku o udaremnionym zamachu. 36 proc. respondentów aprobuje te działania, a 20 proc. nie ma zdania. Odsetek osób nieakceptujących postępowania resortu wynosi aż 55 proc. wśród respondentów, którzy uważnie lub bardzo uważnie śledzą doniesienia o tej sprawie. Wyniki badania Pew o ograniczonym zainteresowaniu amerykańskiej opinii publicznej najnowszymi skandalami wydają się być zgodne z ostatnimi sondażami poparcia dla Obamy, które nie zanotowały spadku. Jak donosił "Washington Post" w poniedziałek, choć wydawałoby się, że Obama ma za sobą jeden z najtrudniejszych tygodni, to poparcie dla niego pozostało według sondażu Gallupa na tym samym poziomie 49 proc. Jeszcze lepszy wynik dla Obamy przyniósł sondaż przeprowadzony w piątek dla CNN, według którego prezydent USA cieszy się poparciem 53 proc. Amerykanów, o dwa punkty procentowe więcej niż w kwietniu.