Skupiająca się na poprawie życia dzieci organizacja zaapelowała o zwiększoną pomoc dla Somalii oraz nowe podejście w rozwiązywaniu problemów, które sprawiają, że kraj jest tak podatny na klęskę głodu. Wiele rodzin nadal boryka się ze skutkami zeszłorocznej, najgorszej od 60 lat suszy, w wyniku której zmarły tysiące ludzi. Wówczas sześciu rejonom Somalii nadano miano stref głodu. "Będziemy mieć bardzo późne zbiory" - powiedziała Anne Mitaru z Save the Children. Sytuację komplikuje fakt, że Somalijczycy masowo opuszczają obszary wiejskie. Wielu ludzi przekroczyło granicę, aby dostać się do obozów dla uchodźców w Kenii i Etiopii, lub udało się do stolicy Somalii Mogadiszu, która jest chroniona przez siły Unii Afrykańskiej. Od 1991 roku w Somalii trwa wojna domowa. Kraj nie ma stabilnego rządu. Nieustannie trwają tam walki grup przestępczych, islamskich milicji i somalijskich klanów. Duża część obszaru Somalii jest kontrolowana przez radykalne islamistyczne bojówki Al-Szebab, które zakazały działalności organizacjom międzynarodowym. W poniedziałek strona internetowa powiązana z somalijskimi islamistami opublikowała zdjęcia bojowników palących worki z żywnością w regionie Hiran, w środkowej części kraju. Worki najpewniej zostały skonfiskowane Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzyża. Na stronie internetowej oświadczono, że MKCK ocenił, iż jedzenie się zepsuło i powinno być zniszczone. Kryzys jest najbardziej dotkliwy na południowym obszarze Somalii, gdzie oddziały Al-Szebab są najsilniejsze. Bank Światowy nie przewiduje, że Somalię dotknie skrajny głód, jednak podkreśla, że sytuacja pozostaje niebezpieczna.