Islamiści ostrzelali z granatnika prezydencką maszynę, gdy ta lądowała w Baraawe na południu kraju. Na pokładzie samolotu znajdowało się także wielu ministrów. Razem z prezydentem mieli oni odwiedzić miasto, z którego niedawno wojska rządowe wyparły islamistów. Do ataku przyznało się powiązane z Al-Kaidą ugrupowanie Al-Szabab, które od wielu lat prowadzi walkę z władzami w Mogadiszu. Somalijscy islamiści stoją także za krwawymi zamachami w sąsiedniej Kenii, dokonanymi w odwecie za zaangażowanie sił zbrojnych tego kraju w walkę z Al-Szababem w Somalii.