Rzecznik wojsk Unii Afrykańskiej major Barigye Bahoku potwierdził, że atak na hotel przeprowadził zamachowiec-samobójca oraz ludzie z bronią palną. Pierwsze doniesienia mówiły o 15 zabitych parlamentarzystach. Szef pogotowia ratunkowego w Mogadiszu Ali Muse poinformował przed atakiem na hotel, że w walkach, do których doszło w stolicy Somalii między islamistami a wojskami rządowymi, wspomaganymi przez siły pokojowe Unii Afrykańskiej zginęło co najmniej 40 cywilów zginęło, a ponad 130 zostało rannych. Starcia rozpoczęły się w poniedziałek wieczorem, kiedy ugrupowanie Al-Szabab - największa somalijska milicja - ogłosiło "ostateczną wojnę" przeciwko "najeźdźcom", jak nazwano 6 tys. żołnierzy Unii Afrykańskiej, stacjonujących w Mogadiszu. Zwaśnione strony wznowiły we wtorek walki, z użyciem czołgów i granatników, w południowych i północnych częściach miasta. Somalia pozostaje w stanie anarchii od 1991 roku. Wspierany przez kraje zachodnie słaby przejściowy rząd prezydenta Szejka Szarifa Ahmeda z pomocą wojsk Unii Afrykańskiej kontroluje jedynie niewielką część Mogadiszu.