Ziobro ocenił, że Tusk "na własne życzenie wyzbył się własnych atutów negocjacyjnych". Argumentował, że na samym wstępie negocjacji budżetowych premier zadeklarował, że "nie skorzysta z weta, po drugie nie dokonał bilansu finansowego naszego udziału w UE". Chodzi, jak mówił, m.in. o koszty dostosowawcze związane z implementacją prawa europejskiego, w tym takich rozwiązań jak pakiet klimatyczno-energetyczny. Zdaniem Ziobry pozbycie się przez Tuska "tych dwóch ważnych argumentów nacisku" powoduje, że "jego pozycja jest na tyle słaba, że dziś wynik tych negocjacji zależy tak naprawdę wyłącznie od dobrej woli kanclerz (Niemiec Angeli) Merkel i prezydenta (Francji Francois) Hollande'a, na których decyzje Donald Tusk w rzeczy samej się zdał". - Ta miękka pozycja premiera Donalda Tuska źle rokuje - ocenił Ziobro. Odnosząc się do nowej propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya ws. budżetu UE, podkreślił, że przewiduje ona, że Polska straci na funduszach spójności. Ocenił, że przerwa w negocjacjach na szczycie, który ma wznowić obrady w południe, jest złym znakiem. "Ze smutkiem" - Ze smutkiem obserwujemy dramatyczną porażkę premiera Donalda Tuska w Brukseli, porażkę, która rysuje się nie tylko w kontekście tej jednej decyzji, tego spotkania, ale rysuje się w zakresie całokształtu polityki europejskiej, którą prowadził z takim zapałem Donald Tusk - oświadczył Ziobro. Jak zaznaczył, to Tusk i PO mieli być tymi "lubianymi na salonach europejskich, którzy dzięki swoim kontaktom są w stanie załatwić dla Polski ważne rzeczy". Tymczasem, jak mówił, "przyszedł czas próby i ten czas próby okazuje się być - wszystko na to wskazuje (...) - czasem wielkiej porażki". - UE nie wytrzymuje próby czasu, kryzysu (...); myślenie w kategoriach wspólnoty ustępuje myśleniu w kategoriach interesów narodowych - ocenił lider SP. Jego zdaniem to przykład "ciężkiej porażki" polityki Tuska, który forsował rozwiązania proeuropejskie. - To jest też porażka PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, który forsował i negocjował w swoim czasie Traktat Lizboński, którego skutkiem jest dzisiejszy układ sił w Europie, który ponad miarę wzmocnił głównych graczy w UE, czyli Niemcy i Francję - powiedział Ziobro. Przywódcy przerwali o północy rozmowy na szczycie UE, by je wznowić w piątek w południe po analizie nowej propozycji budżetu UE 2014-20. Przewiduje ona o 1,5 mld euro mniej w spójności dla Polski, ale wciąż wychodzimy na plus w porównaniu z obecnym budżetem. Nowa propozycja przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya oznacza, że Polska mogłaby w ramach funduszy spójności otrzymać w ciągu siedmiu lat nowej perspektywy finansowej około 72,4 mld euro. To wciąż więcej niż Polsce przypada w obecnym budżecie na lata 2007-13 (prawie 68 mld euro). Poza Polską tylko dwa inne kraje: Słowacja i Rumunia też zyskują w tej polityce. W ogólnym poziomie wydatków budżetu UE zmian nie ma. Projekt zakłada cięcia tej samej wielkości co poprzednia propozycja Van Rompuya: około 75 mld euro w stosunku do mniej więcej bilionowej wyjściowej propozycji Komisji Europejskiej (plus 6 mld w instrumentach pozabudżetowych jak fundusz rozwojowy dla państw trzecich). Czyli propozycja zakłada wydatki UE na poziomie prawie 973 mld euro (w tzw. zobowiązaniach) w ciągu siedmiu lat.